Im bliżej zaplanowanego na koniec listopada wileńskiego szczytu Partnerstwa Wschodniego, tym bardziej aktywne na Ukrainie są środowiska prorosyjskie. Nie mogą się pogodzić z tym, że w Wilnie Ukraina ma podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, czyli dokonać geopolitycznego wyboru kosztem Moskwy.
Szczególnie widać to na Krymie. Z okazji obchodzonego 4 listopada w Rosji Dnia Jedności Narodowej w Sewastopolu na Krymie około tysiąca osób wyszło na ulice.
– Politycy chcą skłócić odwiecznych braci – Białorusinów, Ukraińców i Rosjan. W te ciężkie dni wszyscy powinniśmy się łączyć, by nie dopuścić do tego – apelował lider Rosyjskiego Bloku Giennadij Basow.
Niezależnie od tego, że lokalne władze nie zezwoliły na przeprowadzenie akcji, demonstranci, blokując główną aleję w centrum miasta, przeszli w kierunku pomnika Katarzyny II, gdzie zapowiedzieli kolejne akcje protestu.
Pod hasłami „Nie chcemy z Europejczykami-pedałami, tylko z braćmi-Słowianami" zamaskowani manifestanci spalili i rozdeptali unijną flagę. Demonstranci skandowali „Chwała Rosji!" i apelowali do ukraińskich władz o dołączenie się do Unii Celnej (w której są Białoruś, Rosja, Kazachstan, a niedługo będzie też zapewne Armenia).