Obama do Kongresu: działajcie

Prezydent grozi rządzeniem ?za pomocą dekretów, o ile podzielony Kongres nie zacznie sprawnie pracować.

Publikacja: 29.01.2014 21:26

W wygłoszonym w nocy z wtorku na środę orędziu o stanie państwa prezydent USA jak zwykle skupił się na wewnętrznych problemach kraju. Przypomniał, że choć sytuacja gospodarcza się poprawia, bezrobocie spadło do najniższego poziomu od pięciu lat i maleje deficyt budżetowy, to skutki lepszej koniunktury nie są odczuwane przez większość Amerykanów.

Prezydent mówił o rosnącym kryzysie klasy średniej. „Możliwości awansu skurczyły się. Trzeba się zmierzyć z twardą rzeczywistością – w środku ożywienia gospodarczego zbyt wielu Amerykanów pracuje tylko po to, aby związać koniec z końcem. Zbyt wiele osób w ogóle nie ma pracy" – mówił Obama. Stagnację płac przeciwstawił rosnącym zyskom wielkich spółek oraz giełdowej hossie, z której dobrodziejstw mogą korzystać nieliczni. „Nierówności się pogłębiają" – mówił prezydent przy aprobacie lewej strony sali.

Prezydent nie przedstawił jednak wielkich wizji zmian. Zarzucił natomiast Kongresowi (w domyśle republikańskiej większości w izbie niższej)  „hamowanie postępu". Przypomniał o ubiegłorocznym kryzysie, który odbił się negatywnie na wiarygodności kredytowej USA i doprowadził do dwutygodniowego paraliżu rządu federalnego. Zapowiedział także, że nie zamierza ponownie dyskutować na temat kwestii podniesienia limitu zadłużenia publicznego. Głosowanie w tej sprawie musi się odbyć w lutym, zanim rząd straci możliwość dalszego zaciągania długów.

Obama po raz kolejny wezwał także do uchwalenia reformy systemu imigracyjnego i uregulowania statusu 11 milionów osób przebywających w USA nielegalnie. Oprócz tego zaproponował stworzenie nowych kont emerytalnych dla pracowników, którym pracodawcy nie stwarzają możliwości odkładania dodatkowych pieniędzy. W ramach planu walki o poprawę sytuacji na rynku zatrudnienia firmy będą też mogły liczyć na ulgi podatkowe.

Najwięcej kontrowersji wywołała zapowiedź rządzenia za pomocą rozporządzeń wykonawczych (executive orders) z pominięciem Kongresu. Prezydent uzasadnia chęć regulowania konkretnych problemów za pomocą dekretów niezdolnością parlamentu do podejmowania decyzji.

Jedną z takich decyzji ma być podwyższenie wysokości płacy minimalnej w firmach realizujących kontrakty z rządem federalnym do 10,10 dol. za godzinę pracy (obecnie 7,25 dol.). Przy tej okazji wezwał zebranych, aby „dali podwyżkę całej Ameryce". Zgodnie z prawem o wysokości płacy minimalnej stanowi w USA Kongres lub lokalne legislatury (jeśli w poszczególnych stanach obowiązuje wyższa płaca od federalnej), ale w przypadku rządowych zamówień Obama ma prawo stawiać warunki kontrahentom.

Sama taka zapowiedź wywołała stanowczą reakcję republikanów. „Zgodnie z konstytucją to Kongres stanowi prawo, a prezydent jedynie je egzekwuje" – ostrzegł przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner.

Polityka zagraniczna jak zwykle stanowiła jedynie margines wystąpienia. Jeszcze mniej mówił o Europie – wspomniał jedynie o współpracy transatlantyckiej, wzywając przy okazji Kongres do poparcia umów o wolnym handlu negocjowanych z Unią Europejską i 11 krajami regionu  Pacyfiku.

Ukrainie poświęcił dosłownie jedno niezobowiązujące zdanie. Dużo więcej miejsca w prezydenckim orędziu zajęły natomiast Iran, Afganistan i Syria. Sprzeciwił się kongresowym planom zaostrzenia sankcji na Teheran i zapowiedział weto, jeśli taka ustawa trafi na jego biurko. Mówił o dalszym wycofywaniu się z Afganistanu do końca 2014 r. i zapewnił o kontynuowaniu walki z terroryzmem. W Syrii administracja będzie chciała współpracować z opozycją pod warunkiem, że ta odetnie się od kontaktów z ugrupowaniami terrorystycznymi.

Orędzie Obamy otworzyło w USA kampanię wyborczą do Kongresu – twierdzi większość komentatorów. W listopadzie Amerykanie wybiorą cały skład Izby Reprezentantów oraz jedną trzecią Senatu.

Wystąpienie prezydenta spotkało się aż z dwiema replikami – oficjalną Partii Republikańskiej wygłoszoną przez zasiadającą w Izbie Reprezentantów Cathy McMorris Rodgers oraz przez senatora Mike'a Lee w imieniu  Ruchu Tea Party. McMorris Rodgers nie pozostawiła wątpliwości, że głównym tematem kampanii będzie Obamacare – reforma systemu ubezpieczeń zdrowotnych. To dla republikanów łatwy cel ataku, bo jej realizacja napotyka na trudności. „Prezydencka ustawa po prostu nie sprawdza się w życiu" – mówiła kongresmenka.

Senator Mike Lee uderzał w bardziej populistyczne tony, obarczając establishment republikanów odpowiedzialnością za rosnące nierówności społeczne poprzez popieranie różnych grup interesów.

Dwugłos po prezydenckim orędziu wskazuje na wciąż poważne podziały po prawej stronie sceny politycznej, które utrudniają poszukiwanie wspólnego stanowiska i szukanie konsensusu z obozem demokratów.

W wygłoszonym w nocy z wtorku na środę orędziu o stanie państwa prezydent USA jak zwykle skupił się na wewnętrznych problemach kraju. Przypomniał, że choć sytuacja gospodarcza się poprawia, bezrobocie spadło do najniższego poziomu od pięciu lat i maleje deficyt budżetowy, to skutki lepszej koniunktury nie są odczuwane przez większość Amerykanów.

Prezydent mówił o rosnącym kryzysie klasy średniej. „Możliwości awansu skurczyły się. Trzeba się zmierzyć z twardą rzeczywistością – w środku ożywienia gospodarczego zbyt wielu Amerykanów pracuje tylko po to, aby związać koniec z końcem. Zbyt wiele osób w ogóle nie ma pracy" – mówił Obama. Stagnację płac przeciwstawił rosnącym zyskom wielkich spółek oraz giełdowej hossie, z której dobrodziejstw mogą korzystać nieliczni. „Nierówności się pogłębiają" – mówił prezydent przy aprobacie lewej strony sali.

Pozostało 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019