Dniepropietrowska gra oligarchów

Wschód. Po brutalnym rozgonieniu manifestantów Dniepropietrowsk ucichł.

Publikacja: 29.01.2014 23:51

Red

Milionowy Dniepropietrowsk to już wschód Ukrainy, trzecie co do wielkości miasto kraju, ważne w biografii oligarchów i polityków. Tu się urodziła i zaczynała karierę uwięziona liderka opozycji Julia Tymoszenko.

Przy placu Europejskim znajdują się najlepsze sklepy. Donośna reklama płynąca z głośników zachęca do kupowania ubrań światowych marek i luksusowych towarów. Wydeptane w zaspach dróżki prowadzą do galerii handlowych.

Na to wszystko spogląda wódz rewolucji październikowej. Miejscowy Włodzimierz Lenin zwrócony jest w stronę pl. Europejskiego. Świat kapitalizmu i świat komunizmu oddziela w Dniepropietrowsku jedynie szeroka ulica Karola Marksa.

– Głównym problemem naszego miasta jest to, że znajduje się ono na styku dwóch światów – mówi Zoja Krasowska, działaczka społeczna. – To tutaj najbardziej odczuwa się walkę pomiędzy europejską Ukrainą a Ukrainą świata rosyjskiego.

Rozmawiamy, przyglądając się pierwszej – po brutalnej pacyfikacji protestów w ubiegłą niedzielę – manifestacji w Dniepropietrowsku.

Dwa dni wcześniej kilka tysięcy ludzi podeszło pod budynek obwodowej administracji państwowej. Władze do ich rozpędzenia posłużyły się najętymi chuliganami – tituszkami. Bili brutalnie, również dziennikarzy. Wiele osób zostało rannych, później zaczęły się aresztowania.

Dwa dni po tych zdarzeniach liczba manifestantów, którzy zebrali się na placu Europejskim, wyniosła zaledwie kilkadziesiąt osób.

– Może to wina pogody? – z ironią stwierdza Pawło Chazan, działacz sektora pozarządowego w Dniepropietrowsku. W niedzielę wraz z dwoma innymi przedstawicielami protestujących udał się na negocjacje z pierwszym zastępcą gubernatora.

– Chcieliśmy nie dopuścić do tego, by polała się krew. Naszym podstawowym żądaniem było aresztowane tituszek stojących za szpalerem policji. Gubernator stwierdził jednak, że nic mu o żadnych chuliganach nie wiadomo. Wyszliśmy z niczym.

Wraz z Pawłem na negocjacje udał się Wadym Szebanow. Kilka godzin później został aresztowany przez policję. Od tej pory nie ma z nim kontaktu.

– Bardzo się o niego martwimy – mówi Zoja. – Denerwujemy się tym bardziej, że znajomi z prokuratury donieśli nam, jak wygląda przygotowywanie spraw przeciwko zatrzymanym. Stworzono kilka szablonów z wymienionymi przewinami, które podchodzą pod paragraf, do których wpisuje się imię i nazwisko. Nie ważne, czy aresztowany to zrobił, czy nie. Wiemy, że zatrzymano nawet osoby, które nie były na manifestacji.

– Mnie bardzo martwi to, że do tej pory w Dniepropietrowsku nie powstała się żadna struktura protestów. Każdy działa właściwie na własną rękę, a oficjalny Euromajdan niczym konstruktywnym się jeszcze nie zajął – wtrąca Zoja.

Przyczyny takiego stanu rzeczy dla wielu nie są tajemnicą.

– Pamiętajmy, że Dniepropietrowsk jest kolebką wielu oligarchów – komentuje dla „Rz" dniepropietrowski politolog Jurij Rajchel.

– Nikogo więc nie dziwi, że lider tutejszego Euromajdanu Andrij Pawełko jest powiązany z Ihorem Kołomojskim, jednym z naszych oligarchów. Wielki biznes nie da przecież łatwo wyrosnąć na własnym podwórku niezależnemu ruchowi społecznemu – dodaje.

We wtorek ukraińskie media obiegła informacja, że deputowani Rady Najwyższej z frakcji Partii Regionów, którzy „należą" (duża część parlamentarzystów dostaje się na listy wyborcze jako przedstawiciele oligarchów) do Rinata Achmetowa, Serhija Tihipki, Ihora Kołomojskiego i Dmytro Firtasza zapowiedzieli, że nie poprą w ewentualnym głosowaniu wprowadzenia stanu nadzwyczajnego.

Również tamtego dnia dniepropietrowski biznesmen powiązany z Kołomojskim ogłosił organizacje pomocy dla kijowskiego Majdanu.

Jurij Rajchel pytany, czy to początek przejścia wielkiego biznesu na stronę protestujących, studzi emocje: – Oligarchowe tak jak czekali, tak czekają. Jest oczywiste, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego przysporzyłoby sporych problemów ich biznesom, więc od początku cała ta idea jest mocno nadużywana. Problemem dla wielkiego biznesu jest słabość opozycji. Nie mają gwarancji, że przyjęte ustalenia zabezpieczą ich interesy. Stąd tak długi czas ich oczekiwania i gra na dwa fronty. Bo przecież chyba nikt nie wątpi, że oni również wspierają finansowo Majdan.

—Korespondencja z Dniepropietrowska

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019