Mediacje i sankcje

Unijni wysłannicy w Kijowie próbowali znaleźć polityczne rozwiązanie konfliktu. Wśród nich jest Radosław Sikorski.

Publikacja: 20.02.2014 21:41

Szefowie dyplomacji Polski, Niemiec i Francji Radosław Sikorski, Frank-Walter Steinmeier i niewidocz

Szefowie dyplomacji Polski, Niemiec i Francji Radosław Sikorski, Frank-Walter Steinmeier i niewidoczny na zdjęciu Laurent Fabius spotkali się rano z liderami opozycji, w tym Witalijem Kliczką

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Brukseli

Trzeba było rozlewu krwi na Ukrainie i stanu bliskiego wojny domowej, żeby Unia Europejska aktywnie włączyła się w próby rozwiązania konfliktu między tamtejszym rządem i opozycją. Do Kijowa polecieli ministrowie spraw zagranicznych trzech krajów – Polski, Francji i Niemiec.

Widzieli się rano z działaczami opozycji, ale przede wszystkim przeprowadzili kilkugodzinną rozmowę z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. To od niego zależy dziś, czy Ukraina pogrąży się w wojnie domowej, czy też będzie szukać politycznego kompromisu.

– Ta odpowiedzialność spoczywa na rządzących – powiedział w Brukseli William Hague, brytyjski szef dyplomacji.

Nadzwyczajne warunki

Przez cały czwartek Radosław Sikorski, Laurent Fabius i Frank-Walter Steinmeier byli w Kijowie, wieczorem poinformowano o przedłużeniu ich pobytu do piątku. Pierwotnie mieli tam spędzić tylko poranek, żeby polecieć potem do Brukseli i po południu zdać relację na nadzwyczajnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE.

Ich spotkanie z Janukowyczem jednak przesuwano, zmieniały się miejsce i czas. Polski minister za pośrednictwem Twittera donosił: „urzędnicy panikują".

Gdy stało się jasne, że trójka ministrów nie zdąży dolecieć na czas do Brukseli, zmieniono format spotkania. Przybyli do stolicy Belgii ministrowie odbyli z przebywającą w Kijowie trójką telekonferencję. Usłyszeli od nich o kompromisie wypracowanym z Janukowyczem (przyspieszone wybory w 2014 roku), które trójka przedstawiła potem ukraińskiej opozycji.

Razem z Ameryką

UE działa teraz dwutorowo. Z jednej strony grozi sankcjami. Wczoraj ministrowie postanowili, że wprowadzone zostaną sankcje w postaci zakazu wizowego i zamrożenia aktywów finansowych w UE dla winnych rozlewu krwi. Ale nieznana była jeszcze konkretna lista osób. Szczegóły mają przygotować unijni eksperci, biorąc pod uwagę również opinie trójki ministrów najlepiej teraz znających sytuację w Kijowie.

Nieoficjalnie mówiono, że na tej liście nie będzie prezydenta Janukowycza, żeby nie zamykać drogi do dialogu z nim. Wcześniej sankcje wprowadziły USA. Na liście znalazło się 20 osób, ale – zgodnie z amerykańskim prawem – jest ona tajna.

Amerykanie ogłosili, że teraz w sprawie sankcji współpracują z UE. Po tym, jak w internecie pojawiła się podsłuchana rozmowa zastępcy sekretarza stanu USA Victorii Nuland, która w niecenzuralny sposób zwątpiła w możliwości działania UE na Ukrainie, Bruksela i Waszyngton starają się teraz ściśle współpracować i okazać jedność w tej sprawie.

Prezydent Barack Obama poważnie ostrzegał władze Ukrainy przed eskalacją konfliktu, a szczególnie wyprowadzeniem wojska z koszar i skierowaniem go przeciwko ludności.

Sankcje nie rozwiążą jednak teraz problemu. – Jeszcze do poniedziałku mogły mieć działanie odstraszające, zniechęcające do rozwiązań siłowych. Dziś są już tylko ważne symbolicznie, ale w niczym nie pomogą – powiedział „Rz" Joerg Forbrig, ekspert w berlińskim biurze German Marshall Fund.

Błędna diagnoza

Zachód musi znaleźć inny sposób na uspokojenie sytuacji na Ukrainie. Powiedziała o tym dzień wcześniej przebywająca w Paryżu na wcześniej zaplanowanym szczycie francusko-niemieckim Angela Merkel.

– Same sankcje to za mało. Musimy wrócić do procesu politycznego, z udziałem zarówno rządu, jak i opozycji – powiedziała niemiecka kanclerz. Stąd misja ministrów, którzy przekonują obie strony. Zdaniem eksperta GMF jedyną opcją dla Ukrainy jest dziś odejście Janukowycza ze stanowiska prezydenta. – Tak uważają USA, mam nadzieję, że to samo powiedział Janukowyczowi Putin. Obecny prezydent może i powinien uczestniczyć w wypracowaniu kompromisu, ale warunkiem musi być jego późniejsza rezygnacja – uważa Forbrig.

Wcześniej UE nie miała przygotowanej strategii działania na wypadek negatywnego scenariusza. Jeszcze we wtorek rano, na kilka godzin przed pacyfikacją Majdanu, wysoki rangą przedstawiciel unijnej dyplomacji przekonywał, że w najbliższym czasie nic złego na Ukrainie się nie wydarzy. – Nastąpiło już uspokojenie sytuacji. Teraz czas na tworzenie nowego rządu – powiedział na spotkaniu z grupą dziennikarzy.

I bronił stanowiska UE, która do tej pory wstrzymywała się od aktywnej mediacji na Ukrainie. – To nie jest naszą rolą. Sami Ukraińcy muszą znaleźć rozwiązanie – powiedział. Dwa dni później unijna trójka aktywnie zabiegała w Kijowie o kompromis.

Opinie:

Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO

Z Janukowyczem trzeba rozmawiać, ale niekoniecznie należy mu wierzyć. Bo różnych obietnic nie dotrzymywał. Ale oczywiście dialog trzeba podtrzymywać tak długo, jak się da, i próbować powstrzymać przelew krwi. Sankcje są pożądane. Nie wiązałbym jednak z nimi przesadnych nadziei. Na oligarchów na pewno by zadziałały, na tych, co nakazali strzelać do ludzi, raczej nie. Już sobie wkalkulowali te koszty w swoje działania.

Uważam, że dziś należy naciskać na Moskwę. To tam, a nie w Kijowie, leży klucz do rozwiązania sytuacji na Ukrainie.

Zachód musi wywierać presję na Rosję i powiedzieć jej, że nie może naciskać na rozwiązanie siłowe na Ukrainie. Przecież to, co się tam wydarzyło, odbyło się na wyraźne życzenie Moskwy.

Unia powinna też wysyłać do Kijowa misje obserwacyjne. W najbliższą sobotę znów ?jedziemy tam z delegacją parlamentarną. ?Wreszcie Unia powinna robić to, w czym jest naprawdę dobra, czyli nieść pomoc humanitarną. Trzeba tam dostarczyć żywność, lekarstwa, otworzyć unijne szpitale. Jeśli potrafimy sprawnie sobie radzić z pomocą i usuwaniem skutków tsunami czy trzęsień ziemi, to na pewno damy ?radę w takiej sytuacji.

W planie politycznym oczywiście powinien być gotowy pakiet pomocy w razie, gdyby pojawił się nowy otwarty na współpracę rząd. Ale na to się nie zanosi.

Aleksiej Muchin, dyrektor moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej

Rosja nie może przyglądać się bezczynnie temu, co dzieje się na Ukrainie. Jest naszym sąsiadem i ważnym partnerem w dziedzinie energetycznej. Oba państwa łączą silne więzi gospodarcze.  Nikt nie jest w stanie odebrać Rosji prawa do udziału w politycznym oraz dyplomatycznym uregulowaniu kryzysu. Prezydent Władimir Putin jest w stałym kontakcie z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Nie ulega wątpliwości, że pierwszym krokiem powinny być twarde działania w celu wyeliminowania radykalnej opozycji. To nie ukraiński naród protestuje, lecz niewielka jego część. Czyni to  w sposób sprzeczny z konstytucją, czego legalnie wybrane władze nie mogą dłużej tolerować. Nie może też być mowy o ustąpieniu prezydenta Janukowycza. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się obecnie doprowadzenie do dialogu pomiędzy przedstawicielami Ukrainy, Rosji, USA oraz Unii Europejskiej. W takim gronie byłoby możliwe wypracowanie jakiegoś rozwiązania. Oczywiście nie może ono być  realizacją  planu Zachodu opanowania militarnego Ukrainy. Rosja do tego nigdy nie dopuści. Moskwa nie jest w tej chwili zainteresowana członkostwem Ukrainy w Unii Celnej z udziałem Rosji , Kazachstanu i Białorusi. Ukraina musi najpierw okrzepnąć zarówno politycznie, jak i gospodarczo.  Przywódcy opozycji jak Arsenij Jaceniuk czy Witalij Kliczko nie mają już dzisiaj żadnego zaplecza politycznego. Jedynym politykiem, który mógłby wystąpić w roli przywódcy opozycji jest Julia Tymoszenko.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019