Tysiącletnie ofiary syryjskiej wojny

Podczas wojny cierpią nie tylko ludzie. Ogromne straty ponosi dziedzictwo kulturowe jednego z najbogatszych w zabytki państw świata.

Publikacja: 23.02.2014 14:00

Ruiny meczetu Omajjadów w Damaszku

Ruiny meczetu Omajjadów w Damaszku

Foto: AFP

Mało jest państw na świecie o historii równie długiej i równie bogato zaświadczonej tysiącami zabytków jak Syria. W czasach pokoju stanowiły one dumę Syryjczyków i przyciągały ponad 8 mln turystów rocznie. W czasie wojny padają jej ofiarą, tak jak ludzie.

Spustoszenia, jakich dokonały działania wojenne w najcenniejszych obiektach historycznych Syrii, są przerażające. Mniejsze lub większe zniszczenia dotknęły już wszystkie sześć syryjskich zabytków wpisanych na listę światowego dziedzictwa Unesco.

Już w marcu 2012 r. Irena Bokowa, dyrektor nadzorującej ochronę światowego dziedzictwa kulturalnego agendy ONZ, apelowała o ratowanie zagrożonych wojną zabytków. Tyle że jej apele pozostały głosem wołającego na puszczy.

Mordercy zabytków

Centrum Aleppo, majstersztyk średniowiecznej architektury arabskiej, legło w gruzach. Podobny los spotkał dużą część zabytkowej zabudowy Damaszku. W czerwcu 2012 r. syryjska artyleria rządowa wyrządziła wielkie szkody w Krak des Chevaliers, najlepiej zachowanym, najcenniejszym zamku krzyżowców na Bliskim Wschodzie. Niedługo później czołgiści urządzili sobie strzelaninę w ruinach Palmyry. Pociski spadły na bizantyjską Bosrę, gdzie znajduje się najlepiej zachowany starożytny amfiteatr. Bombardowanie z powietrza zniszczyło zeszłego lata słynny monastyr św. Jakuba w Karze. Zrujnowany został sławny meczet Omajjadów w Damaszku, Wielki Meczet Al-Kusajr i asyryjska świątynia Tell Szejk Hamad. Ta ponura lista wciąż się wydłuża. Emma Cunliffe, historyczka z angielskiego Uniwersytetu Durham, autorka naukowego opracowania na temat zagrożonych syryjskich skarbów kultury, uważa, że zniszczonych mogło zostać wiele obiektów, które nawet nie doczekały się opisu, albo były nieznane badaczom.

Część średniowiecznych warowni wykorzystywanych jest nadal jako fortece ugrupowań zbrojnych, stając się celem ataków armii rządowej. Jednak wiele obiektów niszczonych jest z premedytacją, nawet bez związku z walkami. W połowie stycznia świat obiegły informacje, że fanatycy z organizacji Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) uznali, że przedstawiające ludzkie postaci greckie i bizantyjskie mozaiki „obrażają Boga". Zabrali się więc do „porządków" na wzór afgańskich talibów. W mieście Rakka nad Eufratem wysadzili w powietrze wspaniałe kamienne obrazy. Archeologowie byli zrozpaczeni, jako że były to jedyne na Bliskim Wschodzie całkowicie nienaruszone mozaiki wykonane w unikatowej greckiej technice. Nie uratował ich nawet turecki biznesmen usiłujący odkupić zabytek. W Szasz Hamdan islamiści z ISIL zabrali się do rozbijania ozdabianych ludzkimi figurami nagrobków i reliefów z czasów rzymskich. To samo robią konkurujący z nimi bojownicy z brygad an-Nusra.

Na ratunek historii

Francesco Bandarin, zastępca dyrektora generalnego Unesco, nadal robi wszystko, co w jego mocy, by zwrócić uwagę świata na „kulturową hekatombę" dokonującą się w ogarniętej wojną Syrii. Na początku roku ta agenda ONZ zaczęła szkolić policjantów, pograniczników i celników w Jordanii, Turcji i Libanie, aby zwiększyć ich skuteczność w walce z przemytem dzieł sztuki i historycznych przedmiotów pochodzących z Syrii. We wrześniu ubiegłego roku przygotowane zostały listy najcenniejszych eksponatów, które zaginęły w trakcie działań wojennych. Tyle że skradzione obiekty odnajdują się w nielegalnym obrocie i wątpliwe, by występujący w roli paserów handlarze albo marszandzi gotowi byli do dobrowolnej rezygnacji z zysku, kierując się jedynie uczciwością.

Unia Europejska przekazała władzom Unesco 2,5 miliona euro na stworzenie w Bejrucie zespołu specjalistów, którzy mieliby zbierać informacje na temat kradzieży i nielegalnego handlu przedmiotami wywożonymi z Syrii. To niewiele, ale w ten sposób uda się być może chociaż zanotować tropy, po których kiedyś będzie można podążyć śladem utraconych dzieł sztuki. Francesco Bandarin korzysta z każdej okazji, by przypomnieć o stratach, jakie światowa kultura ponosi w Syrii. Tydzień temu podziękował aktorom i twórcom hollywoodzkiej produkcji „The Monuments Men", filmu opowiadającego o rabunku dzieł sztuki przez hitlerowskie Niemcy. Jego zdaniem to bardzo podobne do tego, co dzieje się dziś w Syrii, dlatego nie wolno milczeć. Zagłada cennych dzieł sztuki towarzyszy dziś wielu konfliktom zbrojnym. Islamiści w Mali niszczyli słynne mauzolea w Timbuktu, w czasie wojny w Iraku rozkradziono bogate zbiory bagdadzkich muzeów, a podczas wielkich demonstracji w Kairze ucierpiało pełne starożytnych zabytków Muzeum Egipskie. Nawet podczas krótkotrwałych zamieszek w Bośni przed kilkoma dniami spalono zbiór cennych dokumentów z czasów Imperium Osmańskiego.

Raj przemytników

Rzeczoznawcy Unesco w ciągu zaledwie kilku tygodni tylko w Libanie i Turcji odkryli już kilkaset obiektów wywiezionych z Syrii. To przede wszystkim rzeźby, które dość łatwo można zidentyfikować (niedawno do bejruckich marszandów trafiły figury z Palmyry). Większy problem jest z drobnymi przedmiotami – monetami, przedmiotami kultu, glinianymi tabliczkami albo papirusami. Ich pochodzenie jest często fałszowane i poza przedmiotami notowanymi w katalogach muzealnych trudno udowodnić, że zostały one skradzione właśnie z Syrii. Informacje te potwierdza Maamun Abdulkarim, szef państwowego syryjskiego urzędu ds. muzealnictwa. Pod koniec ubiegłego roku urząd poinformował, że kilkadziesiąt tysięcy najcenniejszych zabytków Syrii zgromadzonych w 34 większych muzeach zostało umieszczonych w bunkrach, aby uchronić je przed losem kolekcji z Iraku rozkradzionych w czasie chaosu towarzyszącego upadkowi reżimu Saddama Husajna. Sygnałem ostrzegawczym dla syryjskich muzealników stało się całkowite rozgrabienie muzeum w Homs.

To jednak może nie wystarczyć. W Syrii na zabytkowe przedmioty polują wszyscy. Dla cywilów uciekających przed wojną to często jedyne wartościowe przedmioty dające się spieniężyć po wydostaniu się za granicę. Zabytkami handlują grupy zbrojne pozyskujące środki na zakup broni i prowadzenie walki. Wreszcie aktywne są grupy zwykłych przestępców, którzy wykorzystują brak nadzoru i ogólne rozprężenie. Są to zwykle Syryjczycy, ale często działają na zlecenie zagranicznych mafii, głównie z Turcji, Iraku i Libanu. Pozbawieni środków do życia miejscowi podejmują się „pracy" za nędzne grosze, dostarczając często łupy warte tysiące dolarów.

Przemysł rabunku

Niektóre gangi prowadzą wręcz nielegalne wykopaliska na terenie najcenniejszych obiektów. Nie dość, że kradną i wywożą z kraju znalezione przedmioty, to przy okazji nieodwracalnie niszczą stanowiska archeologiczne, rozbijając wszystko kilofami i łopatami. W świetnie do niedawna zachowanych ruinach starożytnego miasta Apanea olbrzymie doły kopane są przy użyciu koparek i buldożerów. Kradnący wszystko „dzicy archeolodzy" wygrzebali tysiące dziur, dewastując kompletnie cały teren. Ciężarówki wywożą elementy słynnej kolumnady sprzedawane jako ozdoby eleganckich willi bogaczy w kilku państwach arabskich.

Liczący ok. 500 uzbrojonych członków gang przejął władzę w starożytnym sumeryjskim mieście Mari przy granicy z Irakiem. Nieniepokojeni przez nikogo bandyci spokojnie dewastują najsłynniejsze miejscowe zabytki – świątynię Isztar czy świątynię bogini Wiosny. Szabrownicy plądrują też starożytne wille w dobrze zachowanych osiedlach na północ od Aleppo.

Wiele przedmiotów wygrzebanych w trakcie tych barbarzyńskich „wykopalisk" składowanych jest niedbale i zdaniem archeologów bez należytej konserwacji nie przetrwają długo. Bywa, że uznane za mniej wartościowe albo uszkodzone przedmioty wyrzucane są po prostu na wysypiska śmieci. Powstrzymanie niszczenia i rabunku syryjskiego dziedzictwa kulturalnego w warunkach trwającej wojny wydaje się wciąż zadaniem niewykonalnym. Tylko z rzadka udaje się odzyskać część skradzionych obiektów. W grudniu zeszłego roku dyrektor Biura Zabytków z Tartusu dumnie ogłosił, że współdziałające z nim służby graniczne udaremniły wywóz około 1300 przedmiotów. Oficerowie armii rządowej pochwalili się też niedawno odzyskaniem „pewnej części" eksponatów z muzeum w Homs. To jednak tylko ułamek zrabowanych i zniszczonych skarbów, których większości zapewne już nigdy nie uda się odzyskać.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1169
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1168
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1167
Świat
Ilu rosyjskich żołnierzy zginęło w 2024 roku? Rekordowe dane
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1166
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku