Mało jest państw na świecie o historii równie długiej i równie bogato zaświadczonej tysiącami zabytków jak Syria. W czasach pokoju stanowiły one dumę Syryjczyków i przyciągały ponad 8 mln turystów rocznie. W czasie wojny padają jej ofiarą, tak jak ludzie.
Spustoszenia, jakich dokonały działania wojenne w najcenniejszych obiektach historycznych Syrii, są przerażające. Mniejsze lub większe zniszczenia dotknęły już wszystkie sześć syryjskich zabytków wpisanych na listę światowego dziedzictwa Unesco.
Już w marcu 2012 r. Irena Bokowa, dyrektor nadzorującej ochronę światowego dziedzictwa kulturalnego agendy ONZ, apelowała o ratowanie zagrożonych wojną zabytków. Tyle że jej apele pozostały głosem wołającego na puszczy.
Mordercy zabytków
Centrum Aleppo, majstersztyk średniowiecznej architektury arabskiej, legło w gruzach. Podobny los spotkał dużą część zabytkowej zabudowy Damaszku. W czerwcu 2012 r. syryjska artyleria rządowa wyrządziła wielkie szkody w Krak des Chevaliers, najlepiej zachowanym, najcenniejszym zamku krzyżowców na Bliskim Wschodzie. Niedługo później czołgiści urządzili sobie strzelaninę w ruinach Palmyry. Pociski spadły na bizantyjską Bosrę, gdzie znajduje się najlepiej zachowany starożytny amfiteatr. Bombardowanie z powietrza zniszczyło zeszłego lata słynny monastyr św. Jakuba w Karze. Zrujnowany został sławny meczet Omajjadów w Damaszku, Wielki Meczet Al-Kusajr i asyryjska świątynia Tell Szejk Hamad. Ta ponura lista wciąż się wydłuża. Emma Cunliffe, historyczka z angielskiego Uniwersytetu Durham, autorka naukowego opracowania na temat zagrożonych syryjskich skarbów kultury, uważa, że zniszczonych mogło zostać wiele obiektów, które nawet nie doczekały się opisu, albo były nieznane badaczom.
Część średniowiecznych warowni wykorzystywanych jest nadal jako fortece ugrupowań zbrojnych, stając się celem ataków armii rządowej. Jednak wiele obiektów niszczonych jest z premedytacją, nawet bez związku z walkami. W połowie stycznia świat obiegły informacje, że fanatycy z organizacji Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) uznali, że przedstawiające ludzkie postaci greckie i bizantyjskie mozaiki „obrażają Boga". Zabrali się więc do „porządków" na wzór afgańskich talibów. W mieście Rakka nad Eufratem wysadzili w powietrze wspaniałe kamienne obrazy. Archeologowie byli zrozpaczeni, jako że były to jedyne na Bliskim Wschodzie całkowicie nienaruszone mozaiki wykonane w unikatowej greckiej technice. Nie uratował ich nawet turecki biznesmen usiłujący odkupić zabytek. W Szasz Hamdan islamiści z ISIL zabrali się do rozbijania ozdabianych ludzkimi figurami nagrobków i reliefów z czasów rzymskich. To samo robią konkurujący z nimi bojownicy z brygad an-Nusra.