Stany Zjednoczone wycofują się z konfliktu z Afganistanie i chcą zredukować swoje siły zbrojne do najniższego poziomu od czasów II wojny światowej. O cięciach, które mają pomóc w redukcji długu publicznego, poinformował podczas konferencji w Pentagonie sekretarz obrony Chuck Hagel.
Plany redukcji armii znajdą się w prezydenckim projekcie budżetu na 2015 roku. Liczebność amerykańskich sił zbrojnych wszystkich formacji ma zostać zredukowana z obecnych 522 tys. żołnierzy do 450 tys. O 20 tys. osób, do 335 tys., mają zostać uszczuplone jednostki Gwardii Narodowej. „Musimy zmierzyć się z realiami dzisiejszych czasów i być pragmatyczni" – tłumaczy sekretarz prasowy Pentagonu kontradmirał John Kirby.
„Armia jest większa niż nasze bieżące potrzeby i za duża, abyśmy mogli ją utrzymywać" – mówił z kolei Hagel podczas konferencji prasowej. Odchudzone siły zbrojne mają być jednak sprawniejsze, bardziej elastyczne i lepiej wyposażone. Zwiększenie liczebności oddziałów specjalnych ma pozwalać Amerykanom na „punktowe" przeprowadzanie operacji w różnych punktach globu.
Cięciom ma towarzyszyć modernizacja arsenału, przede wszystkim sił powietrznych. Zostać mają wycofane m.in. samoloty szpiegowskie U-2 oraz samoloty bojowe A-10. Zwiększy się natomiast flota samolotów bezzałogowych. Pentagon chce także zwiększyć wydatki na obronę cybernetyczną. Z floty wojennej ma zostać wycofanych połowa z 22 krążowników, a plany budowy nowych okrętów zredukowano z 52 jednostek do 32. „Skoncentrujemy się na strategicznych wyzwaniach przyszłości: technologiach oraz nowych centrach władzy w coraz bardziej nieprzewidywalnym świecie, który może stanowić zagrożenie dla USA" – kontynuował szef Pentagonu.
Na większe pieniądze będą mogły liczyć jedynie siły specjalne, używane przede wszystkim w operacjach antyterrorystycznych. Pentagon chce zwiększyć liczebność elitarnych oddziałów do ok. 67 tysięcy żołnierzy.