Premier Francji Jean-Marc Ayrault podał się wczoraj do dymisji po klęsce wyborczej Partii Socjalistycznej w wyborach municypalnych. Jak zgodnie twierdzą francuskie media jego miejsce zajmie Manuel Valls, szef MSW.
Valls nie kryje, że ma ambicje prezydenckie. Jest politykiem z prawego skrzydła Partii Socjalistycznej i prezentuje twarde stanowisko w sprawach imigracji oraz zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. Prezydent Francois Hollande złożył początkowo ofertę ministrowi obrony, którym jest Jean-Yves Le Drian. Ten jednak odmówił.
Oczekiwania pod adresem nowego premiera są ogromne. Ma wyprowadzić Francję z pokryzysowej stagnacji. Nie obejdzie się bez dalszych bolesnych reform. – Zmiana premiera to ostatnia szansa prezydenta – komentował wczoraj „Le Figaro".
Klęska, jakiej nie było
Socjaliści mają jednak nagrodę pocieszenia: utrzymali stolicę. – Jestem pierwszą kobietą na stanowisku mera Paryża i jestem świadoma, jakie czekają mnie wyzwania – w ten sposób 53-letnia Anne Hidalgo podsumowała swe zwycięstwo w II turze wyborów municypalnych. Jej sukces jest tym większy, że reprezentuje Partię Socjalistyczną i zdołała pokonać Nathalie Kosciuszko-Morizet, kandydatkę UMP, czyli Unii na rzecz Ruchu Ludowego.
Partia Socjalistyczna to ugrupowanie najbardziej nielubianego prezydenta w historii V Republiki. Zaledwie co piąty Francuz jest zadowolony z prezydentury Francois Hollande'a. Porażka jego ugrupowania nie może więc dziwić. Socjaliści utracili kontrolę nad 150 miastami o ludności powyżej 9 tys. mieszkańców. Takiej porażki Partia Socjalistyczna nie zanotowała w całej swej historii, tracąc przy okazji tradycyjne bastiony, jak Saint-Etienne czy Limoges.