Brazylią wstrząsają manifestacje przeciw mistrzostwom i strajki. Policja próbuje spacyfikować dzielnice biedoty fawele i wyprzeć z nich potężne gangi narkotykowe
W Sao Paolo, gdzie 12 czerwca odbędzie się inauguracyjny mecz Brazylia – Chorwacja, policja aresztowała w środę kilkadziesiąt osób. „Tu nie będzie żadnych mistrzostw" – głosił transparent niesiony przez demonstrantów, którzy paląc brazylijskie flagi, rozgromili siedziby dwóch banków.
Miejscowi dziennikarze zwracają uwagę, że co prawda obecne demonstracje są mniej liczne niż te, które przetoczyły się przez brazylijskie miasta pod koniec ub.r., ale ich uczestnicy są teraz znacznie bardziej brutalni. Podczas ostatniej, wyparci przez policję z ulic, schronili się na stacji metra i wzięli zakładników.
Jednocześnie spada społeczne poparcie dla przeprowadzenia mistrzostw. Według gazety „Folha do Sao Paolo" wynosi ono tylko 48 proc., gdy w 2008 było to 79 proc.
Wszystko z powodu rosnących kosztów mistrzostw. Rozgrywki będą prowadzone na 12 stadionach budowanych od nowa lub znacznie zmodernizowanych. Koszty sięgnęły już 3,6 mld dolarów – według niektórych ekspertów to trzy razy więcej, niż wstępnie szacowano. Gdy Brazylii przyznano w 2007 roku prawo organizacji mundialu, ówczesny prezydent Lula da Silva zapewniał, że stadiony będą w większości budowane za prywatne fundusze. Obecnie wiadomo, że jest odwrotnie – płaci za nie państwo. Wywołuje to gwałtowne protesty w kraju o tak znacznym odsetku biednych.