Według informacji służby prasowej rosyjskiego ministerstwa, takie oświadczenie złożył minister Siergiej Szojgu w czasie rozmowy z amerykańskim sekretarzem obrony Chuckiem Hagelem. Rozmowa odbyła się w poniedziałek wieczór.
„Perspektywa ostrych działań siłowych przeciw pokojowym mieszkańcom zmusiła rosyjską stronę do ogłoszenia początku dużych manewrów wojskowych na [naszych] terenach narodowych przylegających do granicy z Ukrainą. Tę decyzję ogłoszono publicznie. Jednakże gdy tylko ukraińskie władze oświadczyły, że nie mają zamiaru używać regularnych oddziałów wojskowych przeciw bezbronnym mieszkańcom rosyjskie pododdziały zostały odesłane do miejsc stałego stacjonowania" - tak według służby prasowej ministerstwa miała powiedzieć Szojgu w rozmowie z Hagelem. Nie wiadomo, czy deklaracja rosyjskiego ministra dotyczy również 22-tysięcznego zgrupowania wojsk na Krymie.
Jedak według komunikatu amerykańskiego Departamentu Obrony minister Szojgu miał tylko zapewnić, że rosyjskie wojska nie zaatakują Ukrainy. Nie ma w nim słów rosyjskiego ministra o wycofaniu się znad ukraińskich granic.
Manewry oficjalnie ogłosił sam Szojgu 24 kwietnia; miała to być odpowiedź na rozpoczętą 22 kwietnia na Ukrainie „operację antyterrorystyczną". Jednak koncentracja rosyjskich wojsk zaczęła się około miesiąca wcześniej.
W czasie poniedziałkowej rozmowy Szojgu zaprzeczył, by na Ukrainie znajdowały się rosyjskie grupy dywersyjno-zwiadowcze. Według Departamentu Obrony Hagel miał "powtórzyć swe wezwanie do zakończenia destabilizującego wpływu Rosji na wewnętrzne sprawy Ukrainy. Przestrzegł, że kontynuowanie agresji doprowadzi do dalszej izolacji Rosji i skończy się jeszcze większym naciskiem dyplomatycznym oraz gospodarczym".