6 i 9 sierpnia to co roku okazja do upamiętnienia rocznicy zrzucenia przez Stany Zjednoczone bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki. Inaczej podobno nie dałoby rady wygrać z Japończykami, którzy woleli ginąć w walce niż myśleć o poddanej. Co roku w miejscach wybuchów odbywają się specjalne uroczystości i oficjalne przemówienia. Od 2010 roku bierze w nich udział także ambasador USA. Obecnie jest to Caroline Kennedy, która w Hiroshimie nie zabierała głosu, obiecała, że wystąpi w Nagasaki. Nie złożyła także okolicznościowego wieńca, ukazał się jedynie komentarz ze strony ambasady o „dniu melancholijnej refleksji i odnawianiu postanowienia o budowaniu bardziej pokojowego świata".
Co dalej?
Premier Abe był podobnie konkretny – mówił o „zobowiązaniu do tworzenia świata bez broni atomowej". Podczas uroczystości w Hiroshimie do rejestrów osób, które zmarły na skutek użycia broni atomowej dodano kolejne 5507 nazwisk. Łączna suma obu wybuchów osiągnęła poziom 292 325 osób. 140 tys. Japończyków zmarło w Hiroshimie przed końcem 1945 roku. Kolejne 70 tys. pochłonęła bomba zdetonowana nad Nagasaki 9 sierpnia 1945 roku.
Pamięć o negatywnym wykorzystaniu atomu trwa, ale świat idzie dalej i coraz częściej w Japonii wraca się do tematu zrestartowania wygaszonych po 2011 roku elektrowni atomowych.
Plan jest poważny i bardzo konkretny. Obecnie nie działa żaden z 48 reaktorów, ale na jesieni można by próbnie włączyć elektrownię w Stasumasendai, w prefekturze Kagoshima. To południowe tereny wyspy Kyushu, praktycznie dolna część całego japońskiego archipelagu. Z dala od głównych miast, lokalizacja wybrana celowo, by pokazać, że powrót do atomu to okazja do tworzenia dodatkowych miejsc pracy i rewitalizacji gospodarczej niektórych regionów kraju. W kolejce po Satsumasendai czeka kolejnych 17 reaktorów.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, następny będzie ten w Takahamie, w prefekturze Fukui. Powrót do atomu mógłby błyskawicznie skasować połowę aktualnego japońskiego deficytu handlowego, który ze względu na zwiększające się potrzeby energetyczne państwa z miesiąca na miesiąc rośnie, osiągając coraz bardziej monstrualne rozmiary. Reformy premiera mogą sobie nie poradzić z tak wielką (i wciąż rosnącą) dziurą w budżecie. Choćby nie wiadomo, jak prężnie radziła sobie gospodarka. Gdy uda się zrestartować elektrownię na dalekim południu i w drugiej kolejności w Takahamie w okolicy Kioto i Osaki, wtedy być może opinia publiczna ponownie nabierze zaufania do elektrowni atomowych i da się przekonać, by uruchamiać kolejne.