Anna Słojewska z Brukseli
Prezydentowi Ukrainy znów udało się wywalczyć symboliczny gest UE – na sobotnim szczycie przywódców 28 krajów Petro Poroszenko został doproszony do wspólnego stołu na debatę nad sytuacją na Ukrainie. – Dziś rozmawiamy o losie Ukrainy, który jutro może stać się losem całej Europy – powiedział. Poroszenko przedstawił swoją wizję wydarzeń i UE w dokumencie końcowym zgodziła się z jego oceną: rosyjskie wojska weszły na terytorium Ukrainy.
Po raz kolejny Rada Europejska postawiła Moskwie ultimatum i zażądała przestrzegania planu pokojowego zaproponowanego przez Poroszenkę, a więc zawieszenia broni, wycofania wojsk i sprzętu, zaprzestania dostaw broni dla separatystów, oddania Ukrainie kontroli nad granicami i uwolnienia wszystkich zakładników. W ciągu tygodnia unijni eksperci przygotują projekt nowych sankcji. O szczegółach w sobotę nie dyskutowano, ale – jak powiedziała Angela Merkel – nowe instrumenty mają być rozszerzeniem tych zaakceptowanych w lipcu.
Chodzi zatem o sankcje gospodarcze obejmujące eksport broni, technologie podwójnego: cywilnego i wojskowego, zastosowania (zaawansowane komputery, cenne materiały czy środki chemiczne), technologie energetyczne w przemyśle naftowym potrzebne do wierceń w obszarze arktycznym, podmorskim oraz do wydobywania ropy z łupków oraz przepływy kapitałowe (zakaz inwestycji w akcje i dług państwowych banków).
Wnioski końcowe z sobotniego szczytu mówią, że sankcje powinny dotyczyć każdej osoby i instytucji zaangażowanej we spieranie separatystów w Donbasie. Nie sprecyzowano jednak, w jakim trybie i pod jakimi warunkami sankcje mają zostać uchwalone. Dyplomaci przewidują, że jeśli zostaną zaakceptowane, to wejdą w życie nie wcześniej niż w październiku.