Jeszcze w środę premier Bohuslav Sobotka oświadczył, że Czechy nie poprą unijnych sankcji ponieważ zagroziłoby to interesom czeskiej gospodarki, a zwłaszcza przemysłu maszynowego (Czechy eksportują do Rosji przede wszystkim nowoczesne obrabiarki i inne produkty techniczne). Premiera poparł rząd, który upoważnił go do zgłaszania zastrzeżeń wobec sankcji niekorzystnych z punktu widzenia Pragi.
W czwartek zapędy lewicowego premiera przyhamowała nieco komisja ds. europejskich parlamentu Czech, która wezwała go aby w sprawa ewentualnego zaostrzania sankcji wobec Rosji z powodu sytuacji na Ukrainie zajmował stanowisko takie jak większość państw UE. Do wystosowania rezolucji wezwał chadecki poseł Ondřej Benešík. Komisja parlamentarna zaznaczyła przy tym, że nadal opowiada się za dyplomatycznym rozwiązaniem kryzysu na Ukrainie a także za oceną sankcji zgodnie z czeskimi interesami.
Sekretarz stanu do spraw europejskich Tomáš Prouza tłumaczył członkom komisji, że stanowisko rządu czeskiego „nie jest niczym wyjątkowym" bo uwagi do propozycji nałożenia surowszych sankcji ma 27 spośród 28 krajów unijnych (na nowe sankcje muszą zgodzić się wszystkie państwa członkowskie). Prouza stwierdził, że największe oddziaływanie na Rosję może mieć np. ograniczenie dostępu do rynków kapitałowych albo ograniczenie dostępu do nowoczesnych technologii wydobywania ropy naftowej. Jak nietrudno zauważyć są to dziedziny, w których Czesi nie są zaangażowani. Praga obawia się za to możliwości objęcia sankcjami tzw. produktów podwójnego stosowania, które – właśnie tak jak obrabiarki - mogą być używane zarówno w przemysle cywilnym jak i zbrojeniowym.
Rząd i premier Sobotka w negocjacjach dotyczących sankcji przeciw Rosji ma poparcie związków zawodowych i pracodawców. W Czechach w ramach komisji trójstronnej rządu, związków zawodowych i pracodowaców powołano grupę roboczą do oceny wpływu sankcji na czeską gospodarkę. Premier poinformował również, że uproszono zasady wypłaty rekompensat i środków na przekwalifikowanie pracowników firm, które z powodu sankcji dotknęła utrata zleceń. Od przyszłego roku odpowiednie przepisy mają wejść do prawa pracy.