To cios o tyle dotkliwy, że jednocześnie gabinet walczy o uratowanie planu reform gospodarczych. W poniedziałek drużynę premiera opuściła minister gospodarki, handlu i przemysłu Yuko Obuchi, wymieniana nawet jako potencjalna szefowa kolejnego rządu. Powodem ustąpienia okazało się oskarżenie jej o nadużycia finansowe na sumę 26 mln jenów (ok. 800 tys. zł).
Co gorsza, po upływie zaledwie kilku godzin ze stanowiska minister sprawiedliwości ustąpiła Midori Matsushima. Opozycja zapowiada, że na tym nie koniec, bo problemy z prawem mogą mieć jeszcze inni członkowie rządu.
Odejście dwóch kobiet z gabinetu zakłóca ambitne plany Shinzo Abego, który zapoczątkował zmiany na polu tradycyjnie słabego w Japonii równouprawnienia płci. Po rekonstrukcji rządu we wrześniu znalazło się w nim aż pięć pań, najwięcej w powojennej historii Japonii.
– Szczególną rolę miała odegrać właśnie Yuko Obuchi, aktywna i stosunkowo młoda jeszcze kobieta polityk – mówi „Rz" Mariusz Dąbrowski, znawca Japonii, ekspert Centrum Studiów Polska–Azja. – W gestii jej resortu była także energetyka jądrowa – w rachubach premiera zgoda na ponowne uruchomienie japońskich reaktorów wydana przez budzącą zaufanie matkę dwojga dzieci miała pokazać, że nie ma się już czego obawiać.
Na stanowisku ministra gospodarki Obuchi zastąpi zapewne mężczyzna (wymienia się nazwisko Yoichiego Miyazawy), co znów zburzy parytet płci na szczytach władzy. Nie zmieni to jednak dążenia rządu do promocji równouprawnienia i zwiększania roli kobiet w życiu gospodarczym. – Wynika to ze złej sytuacji demograficznej Japonii, której społeczeństwo starzeje się z powodu niskiego przyrostu naturalnego. Z braku imigrantów naturalnym rezerwuarem siły roboczej pozostają kobiety – tłumaczy Mariusz Dąbrowski.