International Rescue Committee (IRC), międzynarodowa organizacja humanitarna założona z inicjatywy Alberta Einsteina w 1933 r. ogłosiła swój najnowszy raport na temat sytuacji w Sudanie Południowym. Jego wymowa jest przygnębiająca. Mieszkańcy państwa, które postało w grudniu 2011 r. po 25 latach walki wyzwoleńczej przeciwko reżimowi w Chartumie żyją w nędzy i w strachu, zaś wojna domowa zniszczyła wszelkie nadzieje na polepszenie ich losu.

Światowe media coraz mniej interesują się sytuacją w Sudanie Południowym, a tymczasem wojna toczona przez zwolenników prezydenta Salvy Kiira i próbujące go obalić siły kierowane przez byłego wiceprezydenta Rieka Machara staje się coraz bardziej bezwzględna. Co gorsza coraz słabsze są nadzieje na doprowadzenie do pokojowego zakończenia konfliktu. Obaj skonfliktowani przywódcy oskarżają się nawzajem o zerwanie negocjacji rozpoczętych w stolicy Etiopii Addis Abebie. Jeszcze w zeszłym tygodniu zapowiadano, że doprowadzą one do powstania rządu jedności narodowej.

Pełniący obecnie funkcję przewodniczącego IRC David Milliband, były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, zwrócił uwagę na fakt, że mamy do czynienia z katastrofą humanitarną wywołana przez działania konkretnych ludzi. Niestety konkluzje raportu są dramatyczne - w obecnej sytuacji nie ma wielkich szans na zmniejszenie cierpienia ofiar wojny.

Setki tysięcy ludzi padły ofiarą walk i prześladowań. Podobnie jak w innych konfliktach afrykańskich swoista „taktyką" zwalczających się grup zbrojnych stały się masowe gwałty i demonstrowanie okrucieństwa wobec wziętych do niewoli przeciwników. Nie jest dokładnie znana liczba zabitych, ale szacunki mówią o liczbach przekraczających 20 tys. IRC szacuje też, że ok. 1,4 mln ludzi uciekło ze swoich domów, a ok. 60 tys. dzieci grozi śmierć głodowa.Są poważne problemy z dostawami żywności gdyż wojnie domowej towarzyszy w tym roku dotkliwa susza.

Autorzy raportu apelują o zwiększoną pomoc dla ofiar wojny, a także dla bardzo biednych społeczeństw udzielających schronienia uciekinierom. Apelują o działania ochronne ONZ i o presje dyplomatyczna na przywódców zwaśnionych stron. Problem w tym, że możliwości udzielania pomocy humanitarnej są obecnie ograniczone ponieważ międzynarodowe organizacje pomocowe mają problemy z powodu gwałtownego pogorszenia sytuacji w innych regionach świat, przede wszystkim na Bliskim Wschodzie.