Czy Berlin dogada się z Moskwą?

Kanclerz Angela Merkel nie ma wątpliwości, że rosyjski prezydent urwał się z choinki i jak sama powiedziała, stracił kontakt z rzeczywistością. Tak samo jak wielu niemieckich polityków. To nic nowego, ale to, co opowiadają o Krymie, utwierdza Moskwę w przekonaniu, że wcześniej czy później deal z Berlinem jest do zrobienia.

Aktualizacja: 22.11.2014 19:16 Publikacja: 22.11.2014 13:01

Czy Berlin dogada się z Moskwą?

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

Nie ma co do tego wątpliwości "Niezawisimaja Gazieta", która kilka dni temu udowadniała, że argumenty prezydenta Putina trafiają w Niemczech na podatny grunt i powoli, ale skutecznie znajdują coraz więcej zwolenników. I to w kraju, który praktycznie prowadzi, jako jedyny w UE, ożywiony dialog z Kremlem. Moskiewski dziennik z satysfakcją cytował słowa Matthiasa Platzeka , byłego szefa SPD, który uznał, że co jak co, ale w całym konflikcie ukraińskim nie warto już zajmować się Krymem. - Należy uznać fakty dokonane i przyznać, że Krym jest częścią Federacji Rosyjskiej - ogłosił Platzeck, obecnie szef Forum Rosyjsko -Niemieckiego, płaszczyzny utworzonej do oficjalnych kontaktów rządowych pomiędzy Berlinem i Moskwą.

Konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przyznaje, że nie jest to pogląd w Niemczech odosobniony chociaż niezmiernie szkodliwy. 92 -letni Egon Bahr jeden z architektów polityki wschodniej kanclerza Willego Brandta, poszedł jeszcze dalej w jednym z politycznych talk show. Dla niego cała Ukraina jest tym dla Rosji, czym Zagłębie Ruhry dla Niemiec - „elementem niezbędnym". A więc nikt nie może pozbawić Moskwy prawa do współdecydowania o jego losach. Tak myśli nie od dzisiaj spora część niemieckiej elity politycznej.

I nie tylko. Kilka miesięcy temu na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" znany politolog prof. Reinhard Merkel udowadniał, że nie było żadnej aneksji Krymu. Referendum na Krymie w sprawie przynależności półwyspu nie było żadnym naruszeniem prawa międzynarodowego. Stanowiło wprawdzie naruszenie konstytucji Ukrainy ale, jak twierdzi prof. Merkel, Rosja nie musi przecież postępować zgodnie z konstytucją żadnego innego państwa. Z tego też powodu miała prawo uznać wolę mieszkańców Krymu i włączyć półwysep do Federacji Rosyjskiej. "Nie jest to więc żadna zamaskowana aneksja" - pisał prof. Merkel. A więc co? Na to pytanie ma profesor gotową odpowiedź. "To była zwykła secesja" - pisał.

Referendum, secesja i przyłączenie Krymu do Rosji prowadzi w tej logice do stwierdzenia, że nie doszło do aneksji w rozumienia prawa międzynarodowego. Zgodnie z nim, jak twierdzi Merkel, aneksją jest działanie przy użyciu siły militarnej. Takiej nie użyto, przynajmniej na skalę inwazji Saddama Husajna na Kuwejt w 1990 roku. Wprawdzie działania rosyjskich jednostek wojskowych na Krymie można uznać za sprzeczne z prawem międzynarodowym, ale było przecież referendum w wyniku, którego Krym stał się państwem niepodległym i jako takie zgłosił akces do Federacji Rosyjskiej. Samo referendum nie odbyło się jednak pod rosyjskimi bagnetami i należy uznać, że większość uczestniczącym w nim mieszkańców Krymu wyraziła swą wolę nie pod żadnym przymusem. Rosji trudno więc cokolwiek zarzucić.

Takie argumenty nie wytrzymują oczywiście krytyki i nie podziela ich zdecydowana większość niemieckich ekspertów i polityków, ale żyją własnym życiem uzasadniając tego rodzaju pomysły jak Matthiasa Platzecka czy Egona Bahra. Zna je oczywiście doskonale Władimir Putin i stąd jego propagandowa ofensywa skierowana na Niemcy. Zgodził się niedawno bez wahania na półgodzinny wywiad dla niemieckiej telewizji publicznej jeszcze przed czterogodzinnymi rozmowami z Angelą Merkel w Brisbane. Pani kanclerz powiedziała nieco później, co myśli o planach rosyjskiego przywódcy, ostrzegając o jego zamiarach destabilizacji Serbii, Mołdawii i Gruzji, jako kolejnych kostkach domina ustawionego na Kremlu. Putin to przełknął, ale nie zarzucił planów propagandowego urabiania Berlina. Przybywającego kilka dni po Brisbane w Moskwie szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera zaprosił nieoczekiwanie do siebie na Kreml. Szczegóły rozmów nie są znane. Otoczenie ministra poinformowało jedynie, że poszukiwano nowych dróg rozwiązania konfliktu.

Szukają ich wspólnie Moskwa i Berlin. Waszyngton ma zaufanie do pani kanclerz. Europa także. Polska została odsunięta na dalszy plan, ale liczy na to, że Niemcy nie dadzą się uwieść Putinowi. Trudno się oprzeć wrażeniu, że całą operację ukraińską opracował świetnie pod względem taktycznym, lecz nie ma żadnej strategii. Liczy bez wątpienia na Niemcy. Wygląda na to, że bez względu na to, co mówi oficjalny Berlin i wiele innych stolic, jednego może być pewien, iż Krym pozostanie częścią Federacji Rosyjskiej. Rzecz w tym, że Putin chce więcej. Przynajmniej na razie.

Nie ma co do tego wątpliwości "Niezawisimaja Gazieta", która kilka dni temu udowadniała, że argumenty prezydenta Putina trafiają w Niemczech na podatny grunt i powoli, ale skutecznie znajdują coraz więcej zwolenników. I to w kraju, który praktycznie prowadzi, jako jedyny w UE, ożywiony dialog z Kremlem. Moskiewski dziennik z satysfakcją cytował słowa Matthiasa Platzeka , byłego szefa SPD, który uznał, że co jak co, ale w całym konflikcie ukraińskim nie warto już zajmować się Krymem. - Należy uznać fakty dokonane i przyznać, że Krym jest częścią Federacji Rosyjskiej - ogłosił Platzeck, obecnie szef Forum Rosyjsko -Niemieckiego, płaszczyzny utworzonej do oficjalnych kontaktów rządowych pomiędzy Berlinem i Moskwą.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021