Celem anonimowych zamachowców jest najwyraźniej 41-letni Lutz Bachmann, szef i założyciel ruchu Pegida, co oznacza Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu. Policja poinformowała Pegidę w sobotę, wydając jednocześnie zakaz organizacji demonstracji w obawie przed możliwymi konsekwencjami. – Nie damy sobie zamknąć ust – zapowiedziała na wczorajszej konferencji prasowej rzecznika Pegidy.
Wystąpił też Lutz Bachmann, człowiek, o którym w ostatnich tygodniach równie głośno jak o jego ruchu. Na konferencję przybyło mnóstwo dziennikarzy. Nie dowiedzieli się nic szczególnie nowego. A już na pewno nic na temat kryminalnej przeszłości nikomu nieznanego jeszcze kilka miesięcy temu Lutza Bachmanna.
Przedstawił wczoraj jedynie sześć punktów programu swego ruchu. Są to: wprowadzenie w Niemczech systemu imigracyjnego na wzór Kanady czy Szwajcarii, imigranci musieliby podjąć zobowiązanie do integracji, zagraniczni kryminaliści muszą zostać natychmiast wydaleni z Niemiec, miałaby zostać też wprowadzona bezpośrednia demokracja (referenda) oraz wzmocnione siły bezpieczeństwa wewnętrznego. Na specjalną uwagę zasługuje punkt dotyczący relacji z Rosją. Pegida chce, aby został zarzucony kurs wojennej konfrontacji z Rosją i zostały poczynione kroki zmierzające do pokojowego współistnienia.
Ani słowa o islamie, muzułmanach czy islamizacji. Nie był to też bynajmniej główny temat konferencji. – Od początku było widać, że Pegida jest atrakcyjnym ruchem dla obywateli niezadowolonych z wszystkich i wszystkiego w Niemczech – przypomina „Rz" prof. Klaus Schroeder, socjolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.
Zwolennikom Pegidy nie przeszkadza kryminalna przeszłość Bachmanna. Możliwe, że trafi w marcu do więzienia za uchylanie się od płacenia alimentów na syna. Wisi nad nim kara więzienia w zawieszeniu za handel narkotykami.