Szef Pegidy na celowniku islamistów. Nic nie mówi o islamie

Ruch, w którego nazwie jest walka z islamizacją, odwołał wczorajszy wiec w Dreźnie w obawie, że może dojść do zamachu na jej przywódcę.

Aktualizacja: 20.01.2015 07:04 Publikacja: 20.01.2015 00:00

Lutz Bachmann, szef Pegidy

Lutz Bachmann, szef Pegidy

Foto: AFP

Celem anonimowych zamachowców jest najwyraźniej 41-letni Lutz Bachmann, szef i założyciel ruchu Pegida, co oznacza Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu. Policja poinformowała Pegidę w sobotę, wydając jednocześnie zakaz organizacji demonstracji w obawie przed możliwymi konsekwencjami. – Nie damy sobie zamknąć ust – zapowiedziała na wczorajszej konferencji prasowej rzecznika Pegidy.

Wystąpił też Lutz Bachmann, człowiek, o którym w ostatnich tygodniach równie głośno jak o jego ruchu. Na konferencję przybyło mnóstwo dziennikarzy. Nie dowiedzieli się nic szczególnie nowego. A już na pewno nic na temat kryminalnej przeszłości nikomu nieznanego jeszcze kilka miesięcy temu Lutza Bachmanna.

Przedstawił wczoraj jedynie sześć punktów programu swego ruchu. Są to: wprowadzenie w Niemczech systemu imigracyjnego na wzór Kanady czy Szwajcarii, imigranci musieliby podjąć zobowiązanie do integracji, zagraniczni kryminaliści muszą zostać natychmiast wydaleni z Niemiec, miałaby zostać też wprowadzona bezpośrednia demokracja (referenda) oraz wzmocnione siły bezpieczeństwa wewnętrznego. Na specjalną uwagę zasługuje punkt dotyczący relacji z Rosją. Pegida chce, aby został zarzucony kurs wojennej konfrontacji z Rosją i zostały poczynione kroki zmierzające do pokojowego współistnienia.

Ani słowa o islamie, muzułmanach czy islamizacji. Nie był to też bynajmniej główny temat konferencji. – Od początku było widać, że Pegida jest atrakcyjnym ruchem dla obywateli niezadowolonych z wszystkich i wszystkiego w Niemczech – przypomina „Rz" prof. Klaus Schroeder, socjolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Zwolennikom Pegidy nie przeszkadza kryminalna przeszłość Bachmanna. Możliwe, że trafi w marcu do więzienia za uchylanie się od płacenia alimentów na syna. Wisi nad nim kara więzienia w zawieszeniu za handel  narkotykami.

Sprawa ma swój początek w 1998 roku, kiedy to za narkotyki został skazany na trzy i pół roku za kratkami. Uciekł do RPA, skąd po dwu latach został wydalony do Niemiec. Twierdził, że tam studiował. Niemieccy dziennikarze nie znaleźli jednak potwierdzenia tych słów.

Już w Niemczech odsiedział dwa lata. Po wyjściu nie zrezygnował z narkotyków i cztery lata temu dostał znów dwa lata w zawieszeniu za handel. Termin tego zawieszenia upływa w lutym.

Na tym nie kończą się problemy Lutza Bachmanna z prawem. Jest kucharzem z wykształcenia. W trzy lata po upadku NRD założył firmę fotograficzną i agencję reklamową. Był karany za bójki, rabunki i kradzież. Znany był w środowisku czerpiącym zyski z nierządu. Niemieckie media zwracają uwagę, że właśnie  człowiek o takiej przeszłości nawołuje do tropienia kryminalistów wśród imigrantów.

Gdy przeszłość Bachmanna wyszła na światło dzienne, postanowił usunąć się w cień. Wkrótce zmienił zdanie i jest dzisiaj niekwestionowanym przywódcą ruchu. Ma na koncie odznaczenie landu Saksonii za pomoc w zwalczaniu skutków powodzi w 2013 roku.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176