W środę pojawiła się informacja o tym, że w Moskwie w wyniku poważnego wypadku drogowego w ciężkim stanie na reanimację trafił były zastępca szefa ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Władimir Siwkowicz, który w ojczyźnie jest oskarżany o brutalne stłumienie protestów na kijowskim Majdanie 30 listopada 2013 roku.
Tuż po rewolucji w Kijowie Siwkowicz śladem swojego szefa uciekł do Rosji, gdzie schroniło się wielu współpracowników byłego prezydenta Ukrainy. Tamtejsze media związały ten wypadek z ciągiem tajemniczych śmierci, które wstrząsnęły w ostatnim czasie tym krajem.
Zgony należących do byłej rządzącej elity polityków rozpoczęły się jeszcze w styczniu, gdy we własnym mieszkaniu z raną postrzałową został znaleziony Nikołaj Sergienko, były szef ukraińskich kolei państwowej. Później znaleziono powieszonego byłego gubernatora obwodu charkowskiego Alekseja Kolesnika. Następnie z okna swojego kijowskiego mieszkania na 17. piętrze wypadł Michaił Czeczetow, były szef funduszu majątku państwowego i były przewodniczący frakcji Partii Regionów w Radzie Najwyższej.
Miesiąc temu na rosyjskim Bajkale zginął syn Wiktora Janukowycza, Wiktor junior, który nie zdążył opuścić tonącego samochodu, mimo że pięciu pasażerów zdążyło. W tym czasie nastąpiło kilka innych, mniej znanych tajemniczych śmierci.
Listę tę zamykają morderstwa sprzed kilku dni, gdy w Kijowie został zamordowany były deputowany Partii Regionów i jeden z organizatorów Antymajdanu na Ukrainie Oleg Kałasznikow. Tego samego dnia w ukraińskiej stolicy zastrzelono prorosyjskiego dziennikarza Ołesia Buzinę, często występującego w popularnych programach rosyjskiej telewizji państwowej.
Komentując te zabójstwa, prezydent Petro Poroszenko stwierdził, że jest to prowokacja, która ma na celu destabilizację sytuacji na Ukrainie. Nie sprecyzował jednak, czyja to była prowokacja.
– Są to ofiary rosyjskich służb specjalnych, które w ten sposób pozbywają się swoich byłych agentów wpływu na Ukrainie. Wszystko wskazuje na to, że agenci ci nie wywiązali się ze swoich zobowiązań – mówi „Rz" znany kijowski politolog Ołeksandr Palij. – Dzięki temu Rosjanie pozbywają się wykorzystanych ludzi, którzy mogli być świadkami rosyjskiego wsparcia finansowego dla prorosyjskich sił w tym kraju – dodaje.