Barakat ruszał w poniedziałek wraz z konwojem spod domu w prestiżowej podmiejskiej dzielnicy Heliopolis do pracy w centrum Kairu, gdy wybuchł samochód-pułapka. Zmarł w szpitalu kilka godzin po zamachu.
Po obaleniu islamistycznego prezydenta Mohameda Mursiego (dwa lata temu) do zamachu na VIP-a doszło raz – we wrześniu 2013 r. zaatakowany został konwój z szefem MSW Mohamedem Ibrahimem, ale wyszedł on z niego bez szwanku.
Do zamachu przyznała się na portalu społecznościowym mało znana organizacja Ludowy Opór w Gizie (Giza to zrośnięte z Kairem miasto po przeciwnej stronie Nilu niż Heliopolis). Jednak prorządowe media kilka godzin później pisały, że sprawcy są nieznani. I sugerowały, że może chodzić o organizację dżihadystów z półwyspu Synaj, stowarzyszoną z Państwem Islamskim.
– Wiele organizacji terrorystycznych nawoływało do ataków na sędziów, policjantów i wojskowych, by doprowadzić Egipt do podobnego stanu, w jakim jest Syria czy Libia – mówi „Rz" Said Sadek, sympatyzujący z władzami politolog z Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze.
Do ataku doszło niedaleko Akademii Wojskowej. To Alma Mater prezydenta Abdel-Fataha as-Sisiego, marszałka polnego w stanie spoczynku. Armia pod wodzą as-Sisiego obaliła dwa lata temu demokratycznie wybranego prezydenta Mohameda Mursiego, wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego. Bractwo zostało zdelegalizowane, pozbawione majątku, a w końcu uznane za organizację terrorystyczną, jego liderzy siedzą w więzieniach z wyrokami śmierci (w tym Mursi).