Po południu, jak podaje agencja Reuters, dwie silne eksplozje były słyszalne w Rafah, mieście na granicy Egiptu ze strefą Gazy.
Wcześniej z prowincji Synaj Północny, do której należy i Rafah, napływały informacje o atakach na wojskowe punkty kontrolne i inne obiekty służb mundurowych. W walkach, które po nich rozgorzały, zginęło co najmniej pół setki ludzi.
Główny szturm nastąpił rano i to, jak podał portal najważniejszej prorządowej gazety "Al-Ahram", jednocześnie w 15 miejscach. W tym był zamach samobójczy na klub oficerski w Al-Arisz (stolicy prowincji Synaj Północny) oraz atak z użyciem ręcznych wyrzutni rakiet na posterunki w Szejk Zuwejd, miasteczku położonym między Rafah a Al-Arisz.
Do zmasowanej operacji przeciwko funkcjonariuszom państwa egipskiego przyznała się organizacja od niedawna nosząca nazwę Prowincja Synaj (a w cześniej Ansar Bejt al-Makdis) i powiązana z tzw. Państwem Islamskim. Oficjalne media egipskie też uznają ją za sprawcę zamachów.
Do tego ostrego uderzenia doszło dwa dni po zamachu na prokuratora generalnego w Kairze. Hiszam Barakat zmarł od ran w szpitalu.