W centrum ukraińskiej stolicy w sobotę 2 tysiące nowych policjantów złożyło przysięgę. Będą służyli w zupełnie nowych formacjach ochrony porządku, na które bardzo liczą kijowskie władze próbujące trochę na oślep zwalczać korupcję w strukturach państwa.
Symbolem nowej stołecznej „policji patrolowej" jest jej zaledwie 28-letni szef, major Ołeksandr Facewicz, były żołnierz wojsk desantowych i bohater walk w Donbasie, gdzie był dowódcą milicyjnej kompanii „Switiaź".
Jego przełożonym w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, szefem „policji patrolowej" w całej Ukrainie, jest równie młody, 29-letni Hryhoryj Zubko, absolwent Akademii MSW, docent prawa ze specjalnością prawo administracyjne, były deweloper, ale też hokeista i znany stołeczny lowelas.
Dziedzictwo Majdanu
– Cała służba została podporządkowana bezpośrednio ministerstwu – z pominięciem regionalnych dowództw i komend – by odsunąć ją od skorumpowanego i zblazowanego środowiska milicyjnego. Na Ukrainie bowiem do ubiegłego czwartku ochroną porządku zajmowała się milicja, jak i całe MSW, odziedziczona wprost ze Związku Radzieckiego i trwająca w prawie niezmienionym kształcie organizacyjnym od 1991 roku (gdy Kijów ogłosił niepodległość).
Nawet Rosja rozstała się trzy lata temu z milicją i zastąpiła ją policją. Ostatnią postradziecką europejską republiką, w której organy ochrony porządku swą nazwą i funkcjami nawiązują do czasów ZSRR, jest Białoruś.