Uchodźcy uciekają przed podziałem

Bardzo słabo przebiega wysyłanie uchodźców z Włoch i Grecji do innych krajów unijnych.

Publikacja: 19.10.2015 20:59

Uchodźcy uciekają przed podziałem

Foto: AFP

Po wielkiej kłótni i wzajemnych oskarżeniach o brak solidarności UE zgodziła się rozdzielić między 28 państw członkowskich 160 tysięcy uchodźców przebywających w krajach granicznych, czyli we Włoszech i w Grecji.

Pierwsze tygodnie pokazują jednak, że system relokalizacji działa bardzo słabo, bo Grecja i Włochy nie są do tego gotowe. Znacznie łatwiej wywieźć imigrantów pociągami pod granicę, kupić im bilet w jedną stronę i pozwolić, żeby ruszyli dalej na europejski szlak, którego ostatecznym celem są z reguły Niemcy. O wiele trudniej w sposób systemowy ich zarejestrować, sprawdzić i zorganizować rozdział do różnych krajów.

Na razie wiadomo o 19 Erytrejczykach wysłanych z Włoch do Szwecji (pozostałych 21 wybranych w ostatniej chwili zbiegło) i 30 Syryjczykach z Grecji, którzy odmówili wyjazdu do Luksemburga, bo woleliby pojechać do Niemiec.

– Międzynarodowe konwencje nie pozwalają nam na przetrzymywanie ludzi czekających na azyl. Jeśli więc ktoś rusza w podróż do innych krajów UE, to nic nie możemy poradzić – tłumaczy nam nieoficjalnie włoski dyplomata. Włochy, podobnie jak Grecja, mają inne podejście do pomysłu tzw. hotspotów, czyli miejsc przy granicy, gdzie imigranci mają być rejestrowani. Niemcy, ale także Polska i wiele innych krajów UE, które mają przyjmować uchodźców, chcą, żeby były to miejsca pełnej weryfikacji. Tam uchodźca miałby być zarejestrowany, pobrane byłyby odciski palców i dokonana cała procedura formalna, której zwieńczeniem jest relokalizacja, a więc wysłanie do innego państwa UE. Lub też, jeśli osoba nie kwalifikowałaby się do azylu, następowałby powrót do kraju pochodzenia na pokładzie czekających na miejscu samolotów zorganizowanych przez unijną agencję zarządzania granicami Frontex. Tymczasem Włochy i Grecja uważają, że hotspot to metoda, a nie miejsce. Innymi słowy, tam tylko rejestrujemy uchodźców. A co dalej, trzeba się dopiero zastanowić.

Problemem jest także to, że same hotspoty, jakkolwiek widzieć ich rolę, na razie praktycznie nie działają. Jest jeden funkcjonalny hotspot na włoskiej wyspie Lampedusa, a Komisja Europejska twierdzi, że właśnie rusza kolejny na greckiej wyspie Lesbos.

– W Grecji ma powstać pięć hotspotów – powiedziała rzeczniczka KE. Ich wydajność nijak się jednak ma do wielkiej masy ludzi, którą należy rozdzielić. Komisja wcześniej narzekała, że państwa członkowskie zwlekają z deklaracjami. Rzeczywiście plan relokacji ma trwać dwa lata i na razie niewiele państw zgłasza gotowość przyjęcia niewielkich grup uchodźców. Ale nawet te skromne deklaracje nie doczekały się odpowiedzi. Poza wspomnianymi Szwecją i Luksemburgiem gotowość szybkiego przyjmowania azylantów zgłosiły też Estonia, Hiszpania, Austria, Belgia i dwa kraje spoza UE – Szwajcaria i Liechtenstein.

Na razie problemów jest przynajmniej kilka. Po pierwsze, co zrobić z tymi, którzy na status uchodźcy nie zasługują. Teoretycznie można ich odesłać do krajów pochodzenia, ale to wymaga politycznej odwagi (bo zdjęcia z akcji będą nieprzyjemne) oraz umowy o readmisji z ojczyzną migranta. Po drugie, ci, którzy są potwierdzonymi azylantami, z reguły chcą jechać do Niemiec i odmawiają podróży w inne miejsca. Wreszcie po trzecie, uchodźcy są skrajnie nieufni, bo pamiętają, że np. Węgrzy wsadzali ich do pociągów jadących do Austrii, które faktycznie zatrzymywały się przy ośrodkach węgierskich. To zadecydowało o tylko częściowym powodzeniu akcji wysłania Erytrejczyków do Szwecji, która słynie z dobrego zajmowania się azylantami i gdzie jest już znacząca społeczność erytrejska. – Oni po prostu się przestraszyli. Po miesiącach tułaczki przybył do nich facet w garniturze i uprzejmie wręczył bilety na podróż do Szwecji, obiecując, że to ich nowa ojczyzna. Część z nich nie uwierzyła – mówi wysoki rangą unijny dyplomata.

Mówi się też, że UE mogłaby przyjmować uchodźców wprost z obozów w krajach trzecich, jak Turcja, Jordania lub Liban. Według ONZ chodziłoby o 200 tysięcy ludzi.

– Do marca przygotujemy plan przesiedlania uchodźców z krajów trzecich. Ale na razie nawet w wewnętrznych dyskusjach nie pojawiły się żadne liczby – zapewniała w poniedziałek Natasha Bertaud, rzeczniczka Komisji Europejskiej.

—Anna Słojewska z Brukseli

Po wielkiej kłótni i wzajemnych oskarżeniach o brak solidarności UE zgodziła się rozdzielić między 28 państw członkowskich 160 tysięcy uchodźców przebywających w krajach granicznych, czyli we Włoszech i w Grecji.

Pierwsze tygodnie pokazują jednak, że system relokalizacji działa bardzo słabo, bo Grecja i Włochy nie są do tego gotowe. Znacznie łatwiej wywieźć imigrantów pociągami pod granicę, kupić im bilet w jedną stronę i pozwolić, żeby ruszyli dalej na europejski szlak, którego ostatecznym celem są z reguły Niemcy. O wiele trudniej w sposób systemowy ich zarejestrować, sprawdzić i zorganizować rozdział do różnych krajów.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 953
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 952
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 951