Piotr Jendroszczyk z Jerozolimy
Jedenaście osób zostało rannych, w tym małe dziecko, gdy w poniedziałek młody Palestyńczyk z wschodniej, arabskiej części Jerozolimy wjechał autem w grupę osób na przystanku autobusowym w pobliżu mostu Strunowego (Geszer HaMeitarim) w zachodniej części miasta. To symboliczne miejsce, swego rodzaju brama wjazdowa do Jerozolimy.
Był to kolejny atak w mieście, w którym z dnia na dzień rośnie zagrożenie terrorystyczne. Z tego powodu na uliczkach starego miasta w Jerozolimie nie ma tłoku. Niemal pusta jest Via Dolorosa, Droga Krzyżowa.
Arabscy handlarze w zaułkach i uliczkach nudzą się tak jak izraelscy, usiłując sprzedać pamiątki ze świętego miejsca dla trzech światowych religii, dewocjonalia konkurują z chińskimi zegarkami czy z torbami z napisem „Jerusalem" z informacją, że wyprodukowane zostały na terenie Autonomii Palestyńskiej. Ich sprzedawcy mają nadzieję, że taka informacje uzasadnia podniesienie ceny, liczą na solidarność tych turystów, którzy uznają Izrael za okupanta tej części Jerozolimy włączonej do państwa żydowskiego w 1967 r.
Turystów odstraszają informacje o palestyńskich nożownikach czy terrorystach używających samochodów do ataków na tłum na przystankach czy w innych miejscach w Jerozolimie. Mówi się o kolejnym powstaniu Palestyńczyków. Tym razem spontanicznym, bez przywódców i w zasadzie przy deklarowanym sprzeciwie władz Autonomii Palestyńskiej.