Minął rok od momentu, w którym kanclerz Angela Merkel powiedziała swoje słynne słowa – "Damy radę!" – i Niemcy otworzyły swoje granice dla setek tysięcy uchodźców. W ostatnich miesiącach jej krytycy w Niemczech stali się coraz bardziej głośni. Zarzucają jej, że "zalew migrantów", przekracza możliwości państwa i społeczeństwa, że przybiera na sile zarówno prawicowo – ekstremistyczna przemoc jak i islamski terroryzm. Za granicą – za wyjątkiem Europy Środkowo-Wschodniej – polityka uchodźcza Merkel wywołała pozytywne reakcje. Niemcy, które od dawna uważane były za solidnego sojusznika w NATO i kojarzone były głównie z siłą gospodarczą oraz ponurymi rozdziałami historii, w wielu regionach świata zyskały na uznaniu.
Europejczycy przez wiele lat przyglądali się, jak zaostrzał się kryzys migracyjny, jak konflikty i zwykła niedola zmuszały ludzi z Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Afryki do opuszczania swoich krajów, by szukać schronienia na kontynencie europejskim. Latem 2015 nastąpiła kulminacja. Do opinii publicznej zaczęły docierać wiadomości o martwych uchodźcach wyrzucanych przez fale morza Śródziemnego, o przepełnionych łodziach i ośrodkach recepcyjnych i gorączkowych próbach fortyfikacji granic. Drastyczne zdjęcia z Budapesztu sprawiły, że Niemcy i Austria zdecydowały się w sierpniu na zawieszenie tak zwanego protokołu dublińskiego i otwarcia granic – sygnał, który nie tylko uchodźcy z Syrii, ale i także z innych krajów, zrozumieli jako zaproszenie.
Hipokryci z Europy
Wizerunek Niemiec poprawił się przez to na całym Środkowym Wschodzie – uważa Mehran Kanrava, dyrektor Centrum Studiów Międzynarodowych i Regionalnych w Katarze. Państwa europejskie miały bowiem opinię hipokrytów, którzy głoszą wprawdzie prawa człowieka, ale w kwestii uchodźców je ignorują. Przyjęcie imigrantów stępiło zarzut hipokryzji, przynajmniej w odniesieniu do Niemiec – twierdzi ekspert.
Także w państwach afrykańskich, z których pochodzi wielu uchodźców, Niemcy zyskali na renomie. Tutaj dzięki niemieckiej polityce uchodźczej zmieniło się postrzeganie całej Europy. – Pomysł "twierdzy Europa" polegał przecież na tym, by zrobić wszystko, by trzymać z daleka migrantów – mówi Liesl Low-Vaudran z Instytutu Studiów nad bezpieczeństwem w RPA. – Chodzi tutaj o zwrot w dotychczasowym kursie dotyczącym migracji – dodaje ekspert. To, że obecnie granice wewnątrz Europy zostały znowu zamknięte wywołuje jednak krytykę. W krajach afrykańskich od dawna słychać głosy domagające się tego, by Europa zrobiła więcej w kwestiach zarządzania migracją szczególnie ze strony byłych mocarstw kolonialnych.
Niemiecki stabilizator
Humanitarny gest Angeli Merkel zyskał także uznanie u wielu ważnych partnerów Niemiec, np. prezydenta USA Baracka Obamy. Jednak nie tylko Obama chwalił Niemcy za to, że "stanęły po właściwej stronie historii" – humanitarny gest Merkel spotkał się także z aprobatą amerykańskiego społeczeństwa. Porozumienie z Turcją ws. readmisji uchodźców przyjęte zostało natomiast w USA ze sceptycyzmem.