Jeszcze nie czas na rozejm w Syrii

Marzenia o początku końca wojny przerwało bombardowanie konwoju z pomocą humanitarną.

Aktualizacja: 22.09.2016 21:19 Publikacja: 22.09.2016 18:57

W bombardowanych dzielnicach Aleppo nie sposób znaleźć schronienia dla dzieci

W bombardowanych dzielnicach Aleppo nie sposób znaleźć schronienia dla dzieci

Foto: AFP

Aleppo wyglądało w czwartek jak miasto frontowe. Takiego natężenia bombardowań nie było od dawna. Zza obłoków gęstego dymu dochodziły odgłosy wybuchów i świst rakiet lotniczych. Korespondent AFP pisał, że w znajdującej się pod kontrolą zbrojnej opozycji dzielnicy Bustan al-Kasr jedna z ulic przypominała ogromne ognisko.

Walki trwały także w prowincjach Hama i Homs oraz na wschód od Damaszku. Tak wyglądał kolejny dzień na frontach wojny domowej w Syrii, który miał być właściwie kolejnym dniem zawieszenia broni i początkiem politycznego procesu prowadzącego do zakończenia konfliktu. Mniej lub bardziej przestrzegane zawieszenie broni utrzymało się przez kilka dni ubiegłego tygodnia. Przerwało je omyłkowe bombardowanie wojsk prezydenta Asada w ubiegłą sobotę przez lotnictwo koalicji pod przywództwem USA.

W poniedziałek nastąpiły zbrodnicze ataki na konwój humanitarny zmierzający do Aleppo oraz na centrum zaopatrzenia medycznego.

– Obecne natężenie walk nie oznacza, że amerykańsko-rosyjskie wysiłki dyplomatyczne poszły na marne. Zawieszenie broni wejdzie zapewne za jakiś czas w życie – zapewnia „Rzeczpospolitą" Renat Mansur z londyńskiego biura Fundacji Carnegie.

Jego zdaniem po raz pierwszy w ponadpięcioletniej historii wojny domowej zaangażowane w konflikt państwa wspierające strony konfliktu są zdeterminowane, aby rozpocząć negocjacje pokojowe. Dotyczy to zarówno Turcji, jak i USA, które gotowe są już uznać określoną rolę prezydenta Asada w powojennym układzie sił. Z drugiej strony Rosja i Iran doszły do przekonania, że o bezwarunkowym zwycięstwie Asada nie może być mowy. Przy tym wszystkie te państwa uznają za priorytet zwalczanie tzw. Państwa Islamskiego, które zawdzięcza swe sukcesy właśnie wojnie domowej w Syrii.

Dlatego też mimo gwałtownych wzajemnych oskarżeń o dokonanie ostatnich masakr, Rosja i USA nie zerwały kontaktów w sprawie rozejmu w Syrii.

Moskwa nadal zaprzecza, jakoby to jej lotnictwo zbombardowało konwój, powodując przy tym śmierć 21 osób towarzyszących. Powołując się na źródła wojskowe, „New York Times" twierdzi, że konwój ostrzelał Su-24, który widziano minutę przed wybuchem pierwszej rakiety. Dziennik dysponuje zdjęciami rosyjskiej maszyny.

Rosjanie udowadniali początkowo, że konwój został ostrzelany przez „lokalną" artylerię. Potem twierdzili, że być może 18 ciężarówek zostało podpalonych. Kolejna wersja sprowadzała się do tego, że w pobliżu konwoju znajdowała się ciężarówka „terrorystów" z moździerzem na lawecie, sugerując, że to było źródło ostrzału.

Z kolei brytyjski „Telegraph" twierdzi, że atak na konwój był zemstą za omyłkowe zbombardowanie wojsk Asada przez lotnictwo koalicji pod egidą USA. Wiele wskazuje na to, że ma rację brytyjski dziennik powołujący się na źródła w Syrii.

Po tych wydarzeniach nie ma mowy o natychmiastowym powrocie do planów zaprzestania walk. W Syrii toczy się równocześnie wiele wojen, w których uczestniczą dziesiątki mniejszych i większych organizacji bojowych. – W tych warunkach wojna domowa będzie jeszcze długo trwać, i to bez względu na to, kiedy nastąpi ostateczna klęska tzw. Państwa Islamskiego – mówi Renat Mansur.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174