- Kiedy Trump przyjeżdżał do Moskwy, a nawet nie pamiętam kiedy on przyjeżdżał, kilka lat temu, on nie był działaczem politycznym, nawet nie wiedzieliśmy o jego prezydenckich ambicjach. Był zwykłym biznesmenem, jednym z bogatych ludzi Ameryki. Czy ktoś myśli, że nasze służby specjalne ścigają każdego amerykańskiego miliardera? Oczywiście, że nie! To zwykłe brednie - powiedział prezydent Rosji Władimir Putin w rozmowie z dziennikarzami po spotkaniu z prezydentem Mołdawii Igorem Dodonem.
W ten sposób rosyjski prezydent skomentował doniesienia medialne na temat "kompromatów", jakie rosyjskie służby miały zbierać na Donalda Trumpa. Informacje te kilka dni temu podała CNN, powołując się na raport byłego agenta MI6 Christophera Steele'a. Z doniesień tych wynika, że w 2013 roku Rosjanie mieli nagrać sześć filmów wideo o igraszkach Trumpa z prostytutkami w luksusowym moskiewskim hotelu Ritz-Carlton.
- To człowiek, który po pierwsze jest dorosły. Po drugie, jest człowiekiem, który przez wiele lat zajmował się organizacją konkursów piękności, miał kontakt z najpiękniejszymi kobietami świata. Trudno mi w to uwierzyć, że pobiegł do hotelu by spotkać się z naszymi dziewczynami z zaniżoną odpowiedzialnością społeczną (red. chodzi o prostytutki) - powiedział Putin. - One są najlepsze na świecie, bez wątpienia. Ale wątpię by Trump się na to nabrał - dodał.
Rosyjski prezydent podzielił się również swoją opinią na temat "najstarszego zawodu świata". - Prostytucja - to poważne, obrzydliwe zjawisko społeczne. Młode dziewczyny zajmują się tym m.in. dlatego, że w inny sposób nie mogą zapewnić sobie godnego życia i jest to wina społeczeństwa i państwa. Ale ludzie, którzy zamawiają i rozpowszechniają fałszywe informacje godzące w wybranego prezydenta USA i wykorzystują je do walki politycznej, ci ludzie są gorsi od prostytutek - stwierdził.