Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził ich racje.
Dziesięć turbin o mocy 1,8 MW i 145 m wysokości spółka z o.o. Elektrownia Wiatrowa Kresy I z siedzibą w Warszawie chciała postawić w gminie Tomaszów Lubelski. Miały zająć 35 ha gruntów rolnych. W sąsiedztwie są również grunty rolne, a dalej tereny leśne. Na wniosek spółki wójt gminy ustalił środowiskowe uwarunkowania zgody dla inwestycji i nałożył na spółkę obowiązek sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko. Z raportu wynikało m.in., że o lokalizacji farmy zdecydował brak cennych przyrodniczo obszarów chronionych. Wprawdzie teren przyszłej elektrowni wiatrowej otaczają aż trzy obszary specjalnej ochrony ptaków Natura 2000, ale turbiny nie będą na nie znacząco oddziaływać.
Raport i decyzję, uzgodnioną z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska, zakwestionowały Lubelskie Towarzystwo Ornitologiczne oraz Fundacja Greenmind z Warszawy.
– Tutejsze obszary Natura 2000 są jedną z ważniejszych w Polsce ostoi orlika krzykliwego i innych ptaków drapieżnych – mówi Przemysław Chylarecki z Fundacji Greenmind. – Siłownie wiatrowe są realnym zagrożeniem dla ptaków objętych ochroną i powodem ich śmiertelności wskutek kolizji z wiatrakami.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Zamościu nie uwzględniło sprzeciwu ekologów i utrzymało w mocy rozstrzygnięcie wójta. Podzieliło jego ocenę, że projektowana farma wiatrowa nie powinna znacząco negatywnie oddziaływać na środowisko.