Denis Urubko w sobotę rano samotnie i bez poinformowania kierownictwa wyprawy rozpoczął próbę ataku szczytowego. Nie wziął ze sobą radiotelefonu.
Dziś rano Krzysztof Wielicki, kierownik narodowej wyprawy na K2 przekazał, że Urubko zrezygnował z ataku i wraca do bazy.
Po powrocie do bazy Urubko poinformował, że opuszcza Zimową Wyprawę na K2.
- To była moja szansa, żeby coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawę jestem usatysfakcjonowany, bez tego byłbym wściekły. Wróciłem bez zdobycia szczytu, ale to była ryzykowna sytuacja. Dużo śniegu, zero widoczności, bardzo złe warunki. W tym przypadku moją jedyną słuszną decyzją mógł być powrót - powiedział w rozmowie z TVN24 Urubko.
Himalaista powiedział, że nie zamierza przepraszać pozostałych uczestników wyprawy. - Oni też nie są aniołami. Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. Ok, jesteśmy mężczyznami, himalaistami. To nie jest sytuacja, żeby mówić przepraszam. Mnie nikt nie przeprosił za ich błędy. Moje zdanie pozostaje takie samo - powiedział.