Jastrzębski od poranka prowadzi przed siedzibą rozgłośni w Koszalinie protest głodowy. Dziennikarz mówi, że upolityczniony zarząd stacji ogranicza możliwości pracy i zarobków dziennikarzy. Powołuje się też na rozmowę z konkubiną jednego z pracowników stacji, który - jak twierdzi kobieta - zmarł w miniony czwartek w wyniku mobbingu.

Według Adama Stacewicza śmierć kierownika radiowego ośrodka wypoczynkowego w Rowach nie ma nic wspólnego z sytuacją w rozgłośni. Stacewicz podkreśla, że kieruje Radiem Koszalin od niespełna roku, a w tym czasie ograniczył nie tylko zatrudnienie, ale też nieuzasadnione dochody części pracowników. Przyznaje, że są planowane dalsze redukcje zatrudnienia. Prezes rozgłośni zaprzecza, jakoby zarząd stacji był upolityczniony.

Stacewicz zadeklarował chęć rozmowy z protestującym dziennikarzem. Dziś z zarządem spółki mają się też spotkać przedstawiciele działających w rozgłośni związków zawodowych.