– Warto rozmawiać, bo to poważna sprawa. Ale jest zbyt dużo możliwych rozwiązań. Nie próbujmy rozszerzać kompetencji unijnych na politykę prorodzinną, bo może powstać wynik uśredniony, uwzględniający rosnące znaczenie rodzin nietradycyjnych. Chyba nie bardzo podobałoby się to autorom hiszpańskiego raportu – powiedział „Rz” Szymański.
Sophii in’t Veldt daleko do konserwatywnych poglądów na małżeństwo i aborcję. Ale jej wniosek jest podobny. – Ani Unia, ani państwo nie powinny nam mówić, jak mamy organizować nasze życie rodzinne – mówi Holenderka w rozmowie z „Rz”. Dla niej wolność dokonywania aborcji i rozwodzenia się to wielkie osiągnięcie rewolucji obyczajowej 1968 roku. – Jedyną rolą dla państwa jest umożliwianie ludziom pogodzenia życia prywatnego z zawodowym. I to zarówno kobietom, jak i mężczyznom – mówi. – Ludzie się zmienili, trzeba do tego dostosować system pracy. A nie zmieniać ludzi.
Eksperci zwracają uwagę, że kluczowe dla pozytywnych zmian demograficznych jest ułatwianie ludziom posiadania i wychowywania potomstwa: czy to poprzez bardziej elastyczne zasady zatrudnienia, czy system przedszkoli, czy wreszcie pomoc finansową.
– Nie ma natomiast żadnego związku między rozwodami czy liczbą aborcji a liczbą dzieci – zauważa Tomas Sobotka, demograf z Wiedeńskiego Instytutu Demografii. I podaje przykład państw nordyckich. Szwecja, Dania, Finlandia, Norwegia – to kraje, gdzie aborcja jest legalna i powszechnie dostępna. Do tego ludzie późno wchodzą w związki małżeńskie lub żyją bez ślubu. A wskaźniki płodności należą do najwyższych w Unii. W przeciwieństwie choćby do Polski, gdzie aborcja jest w poważnym stopniu ograniczona, wskaźnik małżeństw wysoki, a dzieci rodzi się mało. – We Włoszech liczba aborcji spadła, ale co z tego. Cała filozofia współczesnej Europy oparta jest na hedonistycznym podejściu do życia i na egoizmie. Jeśli się go nie wyzbędziemy, dzieci nie będzie przybywać – mówi „Rz” włoski historyk Roberto de Mattei.
W Niemczech każda kobieta, która urodzi dziecko, otrzymuje becikowe. Ale nie w formie jednorazowej wypłaty, tylko w postaci tzw. Elterngeld, czyli „pieniędzy rodziców” – od 300 do 1,8 tys. euro miesięcznie. Becikowe nalicza się, określając 67 proc. dochodów rodziców z poprzedniego roku. Otrzymują oni świadczenie przez 12 – 14 miesięcy od narodzin dziecka. Szwedzcy rodzice przez 480 dni urlopu wychowawczego dostają co miesiąc zasiłek w wysokości 80 proc. zarobków. Wszystkie dzieci od roku do pięciu lat mają zapewnione miejsce w przedszkolu.
We Francji za pierwsze dziecko rodzice otrzymują 350 euro dotacji miesięcznie, za drugie 520, a za trzecie aż 750 euro. Po urodzeniu trzeciego dziecka kobiety mogą pracować na pół etatu, ich pensja jest dofinansowana przez państwo. Urlop wychowawczy trwa tam pół roku w przypadku pierwszego dziecka, do trzech lat przy trzecim dziecku. ryb