Kilkoro Amerykanów postanowiło obniżki cen wymodlić. 59-letni konsultant marketingowy i dyrygent chóru kościelnego z Waszyngtonu oraz była miss piękności stolicy USA, właściciel małej firmy budowlanej i wolontariusze z lokalnej kuchni dla ubogich twierdzą, że Bóg jest ich ostatnią nadzieją.
– Nie zapowiada się, by nasi przywódcy zamierzali coś w tej sprawie uczynić – mówi Rocky Twyman, lider ruchu Modlitwa przy Dystrybutorze (Prayer at the Pump).
Wzięli więc sprawy w swoje ręce. Podjeżdżają na stację benzynową, stają wokół dystrybutora, chwytając się za ręce, i intonują prostą modlitwę. – Wszechmogący Boże, pobłogosław nas i daj nam siłę, abyśmy obniżyli te wysokie ceny – tak na przykład modlili się na jednej ze stacji Shell w Waszyngtonie. Często do modlitwy przyłączają się zaciekawieni kierowcy i przechodnie. Podczas jednego z majowych weekendów na stacji w San Francisco, gdzie cena za galon ropy sięgnęła już czterech dolarów, we wspólnej modlitwie uczestniczyło ponad 200 osób.
Amerykańscy rzecznicy konsumentów, którzy od wielu miesięcy alarmują na temat wygórowanych cen ropy, rozumieją frustrację ludzi. Judy Dugan z grupy Consumer Watchdog, która opracowała listę projektów, które mogłyby wpłynąć na zatamowanie wzrostu cen benzyny, przyznaje: – Całkowity bezwład i cisza Białego Domu w sprawie kryzysu sprawiają, że Amerykanie czują się bezradni.
Zapewniając, że życzy szczęścia ruchowi Modlitwa przy Dystrybutorze, Dugan dodała jednak: