Reklama

Język migowy językiem urzędowym?

Czy głuchy będzie mógł w języku migowym lub SMS-em załatwić sprawę w urzędzie lub banku? Tak - wkrótce ma powstać ustawa o polskim języku migowym.

Publikacja: 27.07.2008 01:05

W roku 2005 osiemdziesięciu warszawskich urzędników ukończyło kurs języka migowego. jednym z nich by

W roku 2005 osiemdziesięciu warszawskich urzędników ukończyło kurs języka migowego. jednym z nich była Joanna Kacprzak ze Straży Miejskiej

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Prace nad projektem założeń do ustawy o polskim języku migowym i ułatwieniach w komunikacji dla osób niesłyszących i niedosłyszących trwają właśnie w ministerstwie pracy i polityki społecznej. To już drugie podejście do takiej regulacji. Za poprzedniej kadencji prace toczyły się w Kancelarii Prezydenta, ale ustawa nie powstała.

Cele są dwa: ułatwienie głuchym komunikowania się i zapewnienie im dostępu do informacji. Chodzi nie tylko o język migowy, ale wszelkie sposoby komunikacji między światem ciszy i dźwięków. Głusi mają mieć możliwość załatwiania spraw w administracji publicznej, ale także u innych podmiotów (np. w zakładzie ubezpieczeń czy w salonie operatora komórkowego) w języku migowym, ale także na inne sposoby, np. SMS-ami czy mailami. Telewizja ma emitować programy dla niesłyszących. Rodziny osób głuchych powinny mieć ułatwioną możliwość nauki języka migowego. - Do końca roku chcemy opracować założenia ustawy – deklaruje Marta Lempart, zastępca dyrektora w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.

- Ustawa jest bardzo potrzebna. Przyniosłaby nam rozwiązania systemowe w sytuacjach, w których dziś głuchy skazany jest na siebie – twierdzi Kamil Noworyta, dyrektor Centrum Edukacyjnego Języka Migowego przy Polskim Związku Głuchych.

Ustawa z 7 października 1999 r. o języku polskim mówi w art. 4, że język polski jest językiem urzędowym. Nakazuje jego używanie w kontaktach z administracją i w codziennym obrocie. Czy da się zapewnić taką samą pozycję językowi migowemu? – Choć nadanie takiego statusu zapowiadał w swoim exposé premier Donald Tusk, to jest to nieporozumienie. Chodzi o to, aby w każdym urzędzie była możliwość wsparcia głuchego przez tłumacza albo przeszkolonego pracownika. Uzgodniliśmy ze stroną rządową, że w każdym województwie powstanie bank tłumaczy. Głuchy z trzydniowym wyprzedzeniem zamawiałby tłumacza i załatwiał z jego pomocą swoją sprawę w danej instytucji. Chcielibyśmy natomiast, aby uznać osoby posługujące się językiem migowym za mniejszość językowo-kulturową – mówi Kamil Noworyta.

Język ten można by więc potraktować podobnie, jak obce. Pośrednio zresztą już to się stało - w rozporządzeniu z 1 sierpnia 2000 r. w sprawie dokumentowania znajomości języka obcego przez przewodników turystycznych i pilotów wycieczek (DzU nr 70, poz. 824), za udokumentowaną znajomość języka obcego uznaje się posiadanie świadectwa ukończenia kursu języka migowego wydanego przez PZG.

Reklama
Reklama

Na razie jednak rząd i środowisko głuchych nie mogą się porozumieć co do kwestii zasadniczej: o jaki język chodzi. W Polsce funkcjonują bowiem dwa: polski język migowy (PJM - naturalny, nieco pantomimiczny, używany na co dzień przez głuchych i mający lokalne odmiany) i system językowo-migowy (SJM - sztuczny, polegający na uzupełnianiu wypowiedzi w języku polskim znakami migowymi, częściej używany przy tłumaczeniach). - Chcemy, aby nadrzędnym językiem był PJM. Nie uda się jednak wykluczyć SJM, bo w nim prowadzi się edukację. Potrzebny jest więc okres przejściowy, w którym głusi sami zdecydują, który lepiej się sprawdzi. Na taki dualizm godzimy się warunkowo, bo przyszłość należy do PJM – zastrzega Kamil Noworyta.

- Spór jest bezprzedmiotowy, bo z obrotu nie da się wyeliminować żadnego z nich. Są osoby, które posługują się jednym albo drugim, oboma, nie osiągają dostatecznej kompetencji w żadnym z nich i tacy którzy komunikują się tylko pismem. Poza tym PJM lepiej sprawdza się na początkowym etapie edukacji i tworzy bazę do nauki SJM, który sprawdza się na etapie późniejszym - uważa prof. Bogdan Szczepankowski z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego (profesor jako pierwszy opisał SJM).

Posła Sławomira Piechotę, zaangażowanego w tworzenie ustawy, do konieczności uporządkowania kwestii języka przekonuje sytuacja, która miała miejsce w trakcie procesu o znęcanie się syna nad głuchą matką. W rozprawie uczestniczył biegły, który tłumaczył zeznania pokrzywdzonej. Syn zakwestionował jego tłumaczenie. Po wymianie migów przez strony, tłumacz przyznał, że źle zrozumiał matkę. Nie znał niektórych znaków, którymi się ona posługiwała. - To świadczy jedynie o tym, że potrzebujemy więcej lepiej wykształconych tłumaczy. Problem nie leży w języku, a w kompetencjach konkretnych osób - uważa prof. Bogdan Szczepankowski. Dobrych tłumaczy jest w Polsce ok. 50 na ok. 70 tys. głuchych. Ich szkolenie to zresztą kolejna kwestia wymagająca porozumienia między rządem a niesłyszącymi: czy PZG ma zachować monopol w kształceniu tłumaczy i wydawaniu im certyfikatów?

Sławomir Piechota, przewodniczący Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny

Jeśli ustawa miałaby się ograniczyć do stwierdzenia, że język migowy jest językiem urzędowym, a władze publiczne wspierają jego rozwój, to lepiej wcale jej nie tworzyć. Jestem przeciwny takim pozornym działaniom. Chodzi o osiągnięcie konkretnych efektów, np. aby służby ratownicze, policja były w stanie skomunikować się z niesłyszącym, choćby SMS-em. Trzeba też kształcić w języku migowym. Jeśli zaś zainteresowani nie mogą się porozumieć, który język wybrać, to warto zacząć od powołania narodowej rady języka migowego, która by się tym zajęła. Następnie należy kształcenia tłumaczy i wprowadzania języka do programów telewizyjnych, co miałoby walor unifikacyjny i edukacyjny. Rada powinna też opracować zakres obowiązków, które wynikałyby z ustawy dla urzędów i innych podmiotów.

Prace nad projektem założeń do ustawy o polskim języku migowym i ułatwieniach w komunikacji dla osób niesłyszących i niedosłyszących trwają właśnie w ministerstwie pracy i polityki społecznej. To już drugie podejście do takiej regulacji. Za poprzedniej kadencji prace toczyły się w Kancelarii Prezydenta, ale ustawa nie powstała.

Cele są dwa: ułatwienie głuchym komunikowania się i zapewnienie im dostępu do informacji. Chodzi nie tylko o język migowy, ale wszelkie sposoby komunikacji między światem ciszy i dźwięków. Głusi mają mieć możliwość załatwiania spraw w administracji publicznej, ale także u innych podmiotów (np. w zakładzie ubezpieczeń czy w salonie operatora komórkowego) w języku migowym, ale także na inne sposoby, np. SMS-ami czy mailami. Telewizja ma emitować programy dla niesłyszących. Rodziny osób głuchych powinny mieć ułatwioną możliwość nauki języka migowego. - Do końca roku chcemy opracować założenia ustawy – deklaruje Marta Lempart, zastępca dyrektora w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Społeczeństwo
Projekt o zmianie czasu utknął w Sejmie, więc znów musimy przestawić zegarki
Społeczeństwo
Lawina wypadków i śmiertelne ofiary szaleńczej jazdy na hulajnogach
Społeczeństwo
Obrona kraju to nie tylko wyzwanie dla państwa. Jak mogą mu pomóc firmy?
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Społeczeństwo
Po rozróbach na koncercie Maksa Korża: Azyl zamiast deportacji?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama