Przez kilkanaście lat nikt jej nie odwiedzał prócz niemieckich naturystów. Nie trafiali na nią Polacy chcący wybrać się do Ahlbecku, którzy korzystali z przejścia granicznego w głębi lądu. Wszystko zmieniło się po wejściu do strefy Schengen. Zniknęły granice, także ta na plaży. A plaża nudystów stała się częścią szlaku spacerowego między kurortami.
Tak było przez kilka miesięcy, gdy pod koniec czerwca w sprawie plaży głos zabrał radny PiS Edward Zając. Poprosił prezydenta o interwencję – miał sygnały od oburzonych widokiem gołych Niemców mieszkańców Świnoujścia. A jego zdaniem rozbieranie to dewiacja.
Ale prezydent plaży nie usunął. Bo nie może. – To plaża po stronie niemieckiej – mówi Robert Karelus, rzecznik Urzędu Miasta w Świnoujściu, który podkreśla, że nawet gdyby mógł, to i tak by tego nie zrobił. – Co w tym złego? Są poważniejsze sprawy – mówi krótko rzecznik.
I tak Świnoujście zaczęło być sławne. Najpierw sprawą zajęły się lokalne, potem krajowe media. Długo nie trzeba było czekać. W mieście zjawili się dziennikarze niemieccy, ale do tematu podeszli poważniej, stając w obronie swobody i wolności swoich rodaków. I tak sprawa odpoczywających na łonie natury naturystów Niemców stała się sprawą światową.
– Informacja ukazała się w niemieckim „Bildzie”, mam już zapisaną wizytę telewizji France 24 – mówi Karelus.