„W 1973 roku Sąd Najwyższy w USA dał kobietom prawo wyboru. 37 lat później my dajemy im głos” – informował zwiastun programu „Bump”, nawiązując do słynnego wyroku w sprawie Roe kontra Wade, umożliwiającego legalizację aborcji. Biorą w nim udział trzy kobiety. Katie Donahue to mężatka, która zawsze chciała zostać matką, ale zaszła w ciążę już po tym, jak jej mąż został wysłany do Iraku. Denise – matka dwójki dzieci – to z kolei ofiara przemocy domowej, a Hailey po prostu chciała wziąć udział w show. Każda uczestniczka opowie o swoich rozterkach, po czym internauci przystąpią do głosowania. „Ich wybór należy do ciebie” – zachęcają twórcy programu. I choć tak naprawdę są to aktorki, z których żadna nie jest w ciąży, to program i tak wzbudza w USA coraz większe kontrowersje.
– To sprowadzenie problemu aborcji do decyzji podobnej wagi, jak to, czy wybrać lody czekoladowe czy może waniliowe – przekonuje „Rz” Steve Weimar z Life Training Institute. – Jego twórcy skupiają się na tym, czego te kobiety chcą, a nie na nienarodzonym dziecku. Na tej samej zasadzie można zrobić program o przemocy domowej i spytać, czy któryś z trzech facetów może bić żonę, bo ma niewyparzony język. A gdzie problem dobra i zła? – pyta Weimar.
Z kolei zdaniem zwolenniczek aborcji to dobry program, bo pokazuje emocje i pomaga w utrzymaniu prawa do wyboru.
[srodtytul]Inspirowany Obamą[/srodtytul]
Skąd pomysł na taki program? Producentów twórczo zapłodnił sam prezydent Barack Obama, który podczas zeszłorocznego przemówienia na Uniwersytecie Notre Dame przekonywał, że trzeba znaleźć sposób na przekazanie kobietom informacji o „możliwych rozwiązaniach problemu nieplanowanej ciąży”. Twórcy show przekonują, że chcą „uczłowieczyć” debatę na temat aborcji w USA. Producenci zachęcają też internautów do dzielenia się historiami z własnego życia i komentowania odcinków na YouTube i stronie BumptheShow. com.