30-letni Lombardczyk, który nie chce podawać swojego nazwiska, poskarżył się włoskim mediom, że służba zdrowia nie chce skorzystać z oferty. Napisał: „Myślę, że światu zdominowanemu przez egoizm taki gest solidarności jest bardzo potrzebny. Mój wujek dożył sędziwego wieku o jednej nerce, więc mogę i ja, jeśli to komuś może pomóc”.

Jak przyznaje włoskie Ministerstwo Zdrowia, z podobną propozycją zgłosiły się też dwie inne osoby. Sęk w tym, że jest im zupełnie obojętne, komu te nerki będą przeszczepione. Włoskie prawo reguluje i dopuszcza oddawanie przez żyjących swoich organów bliskim, natomiast nie mówi nic o sytuacji, w której dawca nie zna beneficjenta. Dotychczas zresztą takich przypadków nie było. Zdarzali się tylko rzekomi altruiści, którzy usiłowali swoje nerki lub kawałek wątroby za grube pieniądze sprzedać, co jest ścigane prawem. Dlatego zezwolenie na pobranie organów od żyjących, nawet gdy mają służyć małżonkowi lub krewnemu pierwszego stopnia, musi wydać sędzia po uprzednim zbadaniu sprawy. Potrzebna jest również zgoda komisji lekarzy i psychologów.

Teraz o problemie altruistycznych dawców debatują eksperci Ministerstwa Zdrowia i narodowej komisji bioetycznej. Jej przewodniczący Francesco D’Agostino sądzi, że „oddanie nerki jest szkodliwe, a każdy ma obowiązek dbać o własne zdrowie”. Poza tym nie ma gwarancji, że za taką ofertą nie kryje się „narcyzm i egzaltacja”. Wiceminister zdrowia Eugenia Roccella tłumaczy: – Wychodzimy z założenia, że ciało nie jest towarem, więc nie można z niego robić prezentu. Inni obawiają się precedensu, który może otworzyć furtkę nielegalnemu handlowi organami.

Włoszka, która chce z potrzeby serca podarować komuś własną nerkę, pociesza się, że może to zrobić za granicą – w USA, krajach Beneluksu, Wielkiej Brytanii albo w Skandynawii, gdzie samarytański gest przyjmą z pocałowaniem ręki. Dyrektor Narodowego Centrum Przeszczepów Alessandro Nanni Costa mówi o typowo włoskiej paradoksalnej i schizofrenicznej sytuacji: – Nie ma wątpliwości co do szlachetnych intencji kobiety, a w tej chwili na przeszczep nerki czeka ponad 9,5 tys. osób. Z powodu braku dawców codziennie umiera jeden Włoch – dodaje. Według niego nerka pobrana od osoby martwej funkcjonuje po przeszczepie średnio przez 13 lat. Ta od żyjącej – 21 lat.

We Włoszech tylko 5,7 proc. przeszczepionych nerek pochodzi od żyjących dawców. W USA 50 proc., a w Szwecji – 44 proc. Włoski rząd planował stworzyć w dowodach osobistych rubrykę, w której właściciel miałby obowiązek wpisać, że zgadza się lub nie na pobranie jego organów w przypadku nagłej śmierci. Ideę odrzucono, gdy pojawiły się zarzuty, że to wywieranie moralnej presji.