– Długie kolejki w poczekalniach? To już nie te czasy – mówi Krzysztof Jasieniecki, który określa się jako "uzdrowiciel duchowy i egzorcysta". Przyjmuje w warszawskiej dzielnicy Anin w prywatnym domu. Ściany wypełniają dyplomy i certyfikaty. – Uczę się od mistrzów na całym świecie – podkreśla.
W kącie jego gabinetu stoi komputer. – Teraz wszystko odbywa się za pośrednictwem Internetu. Tam ludzie mnie znajdują – mówi Jasieniecki.
Po wypadku Roberta Kubicy zaproponował mu pomoc w powrocie do zdrowia. Kierowca nie skorzystał. – Ale wzrosło bardzo zainteresowanie moją osobą. Wielu ludzi zajrzało na moją stronę – opowiada. Specjalizacja Jasienieckiego? Depresja, choroby ciężkie, zespoły przewlekłego zmęczenia, nerwice.
Wanna z boską wodą
Dziś uzdrowiciele chętnie nazywają się z angielska healerami. Chcący skorzystać z ich porady nie będą mieli z tym problemu. Większość z nich ma strony internetowe, z potencjalnymi pacjentami kontaktują się za pomocą e-maila lub Skype'a. W dużych miastach działa ich nawet po kilkudziesięciu, w mniejszych po kilku.
– Polska jest potęgą w uzdrawianiu – twierdzi Jasieniecki. Jak szacuje, w całym kraju zajmuje się tym nawet do kilkudziesięciu tysięcy osób. Oprócz rodzimych uzdrowicieli sporą grupę stanowią Filipińczycy.