Polska wyludnia się w zastraszającym tempie. W ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku urodziło się zaledwie 121 tys. dzieci. W tym czasie zmarło 142 tys. osób – wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Rok wcześniej w tym samym okresie urodziło się o blisko 6 tys. dzieci więcej, a zmarło 8 tys. osób mniej. W tym roku niemal na pewno odnotujemy zatem ujemny przyrost naturalny, czyli przewagę zgonów nad urodzeniami.
Tak źle nie było od ośmiu lat. Ostatni raz – był to jedyny taki okres po II wojnie światowej – mieliśmy do czynienia z ujemnym przyrostem w latach 2002–2005. Wtedy przewaga zgonów nad urodzeniami wynosiła od 3,9 tys. do 14,1 tys. osób rocznie.
Najgorzej było w 2003 r. Później saldo demograficzne było na plusie, a w 2010 r. doszło nawet do poziomu 35 tys. osób.
Już w ubiegłym roku otarliśmy się jednak o minus – urodzeń było 386 tys., a zgonów 385 tys. Nie jest wykluczone, że ten rok będzie najgorszy w powojennej historii i pobijemy smutny rekord sprzed 10 lat.