Jednak po kilkutygodniowym happeningu nikt w związku nie wiedział, co z tym pomnikiem zrobić. Liczący 3.7 metrów wysokości posąg został umieszczony w garażu (związkowcy nie chcieli zdradzić, gdzie on jest ) i pokrywał się kurzem. Związkowcy obawiali się też, by ktoś nie ukradł „Złotego Donka" i go nie zbezcześcił. – Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się wystawić posąg na licytacje. Chcemy, by zysk z jego sprzedaży zasilił konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – mówi Rz Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność."
Związkowcy nie określili ceny wywoławczej. Na razie jednak pomnik byłego premiera można kupić zaledwie za sto złotych, bo allegrowicze o niego raczej się nie biją. W licytacji jak dotąd bierze udział zaledwie jedna osoba. – Obawiamy się, że tak może zostać. WOŚP nie był zainteresowany promocją naszej aukcji i widać tego skutki – mówi Lewandowski. – Ale może posąg przedstawiający byłego premiera nie jest zbyt dobrym i pożądanym produktem – dodaje rzecznik związku.
Czy aukcja ma jeszcze szansę się rozwinąć? Politolog Rafał Chwedoruk raczej w to nie wierzy. – Dla zwolenników Platformy wystawienie na aukcji pomnika byłego premiera, może być nieetyczne. Z drugiej strony, większość obywateli, nawet jeśli popiera PO, nie chce tego aż tak pokazywać na zewnątrz. I nie postawi sobie złotego posągu byłego premiera w ogródku – dodaje ekspert.
Argumentem, który by przekonywał do zakupienia posągu, nie był nawet fakt, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży pójdą nie do kasy związkowców, ale na cele charytatywne. – Polacy dość szybko zapominają przewinienia polityków. Ale w tym przypadku „rany się jeszcze nie zabliźniły" i ludzie raczej starają się unikać tematu Tuska – mówi Chwedoruk.
Losem pomnika Tuska przejmują się jednak internauci. Sugerują oni, by pomnik Tuska kupił zarząd Platformy Obywatelskiej.
Pomnik Donalda Tuska rusza w podróż po Polsce