Wygląda jednak na to, że Polska będzie musiała przyjąć uchodźców, choć nie wiadomo jeszcze, jaką liczbę. Co prawda w dokumencie przygotowanym na szczyt nie pada słowo „obowiązkowe", ale cały mechanizm jest tak opisany, że nie sposób w nim nie uczestniczyć. Napisano bowiem, że wszystkie kraje członkowskie wezmą w nim udział, a podstawą ma być zasada solidarności i odpowiedzialności. Teraz z wielką falą uchodźców mierzą się tylko wybrane kraje (najwięcej przyjmują Niemcy i Szwecja).
– Jestem przekonany, że przywódcy ustalą kwoty obowiązkowe, stoją za tym silne argumenty na rzecz solidarności. Do uzgodnienia pozostaje natomiast, według jakiego klucza, bo kryteria zaproponowane przez KE budzą duży opór niektórych państw. Nowe zostaną wynegocjowane do końca lipca – mówi „Rz" Yves Pascouau, ekspert brukselskiego think tanku European Policy Centre.
Pewna swego jest także Komisja Europejska. – Będziemy bronić naszej propozycji i wkrótce zobaczymy rezultaty – powiedział Margaritis Schinas, rzecznik KE. Według nieoficjalnych informacji jednym z argumentów używanych przeciwko Polsce i krajom naszego regionu jest fakt, że dostaliśmy ogromne sumy pieniędzy na uszczelnienie naszych granic, gdy wchodziliśmy do UE. A więc za unijne pieniądze jesteśmy chronieni przed imigrantami, a teraz nie chcemy pomóc innym krajom, jak Włochy czy Grecja, wystawionym na nieproporcjonalną presję migracyjną.
Mechanizmy proponowane przez Brukselę mają charakter tymczasowy. W dłuższym terminie UE musi zatamować falę imigrantów płynących głównie z wybrzeży Libii w kierunku Włoch. Wysiłki dyplomatycznie nie przynoszą rezultatów, bo w Libii nie ma jednego skutecznego ośrodka władzy, a gangi przemytników, często wywodzących się z tajnej policji byłego dyktatora Kaddafiego, żyją z uchodźców. UE zatwierdziła więc akcję wojskową na Morzu Śródziemnym. Operacja o nazwie „EUNavfor Med" będzie kierowana przez Włochy, a swój udział zapowiedziały też inne kraje: Belgia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Luksemburg, Niemcy, Słowenia, Szwecja, Węgry, Wielka Brytania i Włochy.
– Jej celem jest zbieranie informacji i patrolowanie morza, co ma pomóc w wyśledzeniu i kontrolowaniu siatek przemytników – powiedziała Federica Mogherini, wysoka przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej. Siły unijne nie będą mogły na razie zatrzymywać łodzi przemytników ani patrolować wód terytorialnych Libii, to planowane jest w kolejnych etapach.
– Moim zdaniem nie będzie zgody na kolejne etapy bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ale nawet w tej fazie wywiadowczej operacja unijna może przynieść pozytywne efekty – mówi UE Yves Pascouau.