– Mam wciąż w uszach ich krzyki, ich płacz – pisze na Twitterze Nawal Soufi, mieszkająca na Sycylii działaczka organizacji pozarządowej, która zajmuje się wyłapywaniem apeli radiowych tonących statków z azylantami na Morzu Śródziemnym. To ona pierwsza odkryła rozgrywający się w nocy z wtorku na środę dramat. Relatywnie niewielki (25 metrów długości) kuter z nawet 750 osobami na pokładzie w ciągu 10–15 minut znalazł się pod wodą, gdy jego silnik stanął, a spanikowani ludzie przesunęli się na jedną burtę. To była głębia Kalipso na Morzu Jońskim, gdzie dno dzieli od powierzchni wody nawet 5 tysięcy metrów, najwięcej na Morzu Śródziemnym.
Przemyt ludzi. Za 4,5 tysięcy dolarów za osobę
Do czwartku wieczorem grecka straż przybrzeżna wyłowiła blisko 100 ciał, jednak setki osób pozostaje zaginionych, a szanse na ich uratowanie maleją z godziny na godzinę. Ocalić udało się na razie nieco ponad 100 rozbitków. Ironia losu: schronienie znaleźli na pływającym w pobliżu luksusowym jachcie wartym 175 mln dol. „Mayan Queen”. Z potwornego ścisku, bez minimalnych warunków higieny i kamizelek ratunkowych, uratowani nagle znaleźli się więc w otoczeniu, o którym zapewne nie śnili.
Czytaj więcej
Lider PiS rozpoczął groźną licytację, bo wie, że swoich wyborców musi zmobilizować strachem. Pożą...
Z życiem ujść udało się samym mężczyznom. Świadkowie mówią jednak, że na kutrze znajdowało się nawet 100 dzieci, a także wiele kobiet. Stłoczeni w kajutach pod pokładem, nie mieli żadnych szans wyjść cało z katastrofy.
Uratowani to Egipcjanie, Pakistańczycy i Syryjczycy – sygnał, że Europa przyciąga imigrantów z coraz odleglejszych krajów. Choć letni sezon przerzutowy, kiedy wody morza są relatywnie spokojne, dopiero się zaczyna, do wybrzeży Włoch, Grecji, Hiszpanii i Malty dotarło już od początku roku 72 tysiące nielegalnych migrantów, najwięcej od wielkiego kryzysu w 2015 r. W ostatnich latach Grecja pamięta tylko jedną porównywalnej skali tragedię: w czerwcu 2016 roku. Wtedy utopiło się 320 migrantów.