Mniejszość niemiecka pod politycznym ostrzałem. Antyniemiecki sentyment?

Największa mniejszość w Polsce może stracić część środków na nauczanie języka, a jej poseł ma być pozbawiony funkcji w Sejmie.

Publikacja: 14.12.2021 21:00

Janusz Kowalski: W 2019 roku jako poseł z Opolszczyzny obiecałem działania na rzecz symetrii

Janusz Kowalski: W 2019 roku jako poseł z Opolszczyzny obiecałem działania na rzecz symetrii

Foto: Fotorzepa/ Jakub Czermiński

– To nic więcej jak działanie na rzecz symetrii w traktowaniu Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech – mówi „Rzeczpospolitej” Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Jest posłem z Opolszczyzny, największego skupiska mniejszości niemieckiej, która liczy w Polsce około 150 tys. osób. I za sprawą poprawki, zainicjowanej przez Kowalskiego, może ona stracić część dotacji na nauczanie niemieckiego.

Polska przeznacza na ten cel 236 mln zł rocznie. Jeśli poprawka zostanie przyjęta, kwota ta stopnieje o 39 mln. O tym, że „jest bardzo duża presja wśród posłów Zjednoczonej Prawicy”, by poprzeć poprawkę, mówił we wtorek w TVP Info minister edukacji Przemysław Czarnek. Zauważył, że Niemcy nie przekazują ani eurocenta na naukę języka polskiego dla mieszkających tam Polaków. – Jeśli nie wywiązują się z zobowiązań, to my musimy zadbać o Polaków w Niemczech i dlatego posłowie chcą, żeby część środków z tej puli została przekazana, czyli 39 mln, właśnie do Niemiec na organizacje polonijne, naukę języka – powiedział.

Poseł mniejszości niemieckiej Ryszard Galla mówi, że jeśli poprawka będzie przegłosowana, w nauczaniu niewiele się zmieni, a finansowo zostaną ukarane samorządy. – Jeśli rodzice złożą deklaracje w sprawie nauczania języka mniejszości, to szkoła, zgodnie z prawem oświatowym, będzie nadal zobowiązana zorganizować te zajęcia – argumentuje.

Czytaj więcej

Policja w kościele sprawdzi paszporty covidowe? Kowalski: Zatrzymać to szaleństwo

Zdaniem Janusza Kowalskiego nie jest to prawdą, bo po prostu zostanie zmniejszony wymiar godzin języka niemieckiego w szkołach. To jednak nie koniec problemów, jakie w ostatnich dniach przeżywa mniejszość niemiecka. Stanowisko wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych może stracić Galla, jedyny poseł reprezentujący tę społeczność.

Wniosek o jego odwołanie złożył poseł PiS Wojciech Zubowski. Argumentuje, że dwa lata temu głosami Koalicji Obywatelskiej zostało powołanych dwóch wiceprzewodniczących, choć zgodnie z ustaleniami klubowymi miała być to jedna osoba. Uważa więc, że na półmetku kadencji Koalicja Obywatelska powinna oddać jedno z tych stanowisk.

Problem w tym, że obecność posła mniejszości niemieckiej w prezydium tej komisji jest jedną z niepisanych sejmowych zasad. – Obowiązuje ona od 1991 roku, gdy wiceprzewodniczącym komisji został poseł mniejszości niemieckiej Henryk Kroll – przypomina Ryszard Galla.

Czytaj więcej

Pieniądze dla mniejszości niemieckiej. Czarnek i Kowalski: Obciąć

Poseł Galla na razie obronił stanowisko w komisji i to w dwóch głosowaniach, z czego ostatnie miało miejsce w poniedziałek. Na sali zabrakło wówczas posłów PiS, co mogło mieć związek z obchodami rocznicy stanu wojennego, choć Galla sądzi, że powodem była wizyta w Polsce kanclerza Niemiec Olafa Scholza.

Wniosek ma zostać ponowiony, a w następnej kadencji w ogóle może nie być posła mniejszości niemieckiej w Sejmie. Taki byłby efekt uchwalenia nowelizacji kodeksu wyborczego, którą zapowiedział już Janusz Kowalski. Ma ona doprowadzić do wyeliminowania zasady, zgodnie z którą komitety mniejszości narodowych zwolnione są z konieczności przekroczenia progu 5 proc. w skali całego kraju. To dzięki niej Niemcom udaje się od 1991 roku regularnie wprowadzać swoich reprezentantów do Sejmu.

Zdaniem Ryszarda Galli Zjednoczona Prawica, a zwłaszcza Janusz Kowalski, kierują się sentymentami antyniemieckimi. Poseł Solidarnej Polski odpowiada, że jedynie realizuje swój program wyborczy. – W 2019 roku jako poseł z Opolszczyzny obiecałem działania na rzecz symetrii – przypomina Kowalski.

– To nic więcej jak działanie na rzecz symetrii w traktowaniu Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech – mówi „Rzeczpospolitej” Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Jest posłem z Opolszczyzny, największego skupiska mniejszości niemieckiej, która liczy w Polsce około 150 tys. osób. I za sprawą poprawki, zainicjowanej przez Kowalskiego, może ona stracić część dotacji na nauczanie niemieckiego.

Polska przeznacza na ten cel 236 mln zł rocznie. Jeśli poprawka zostanie przyjęta, kwota ta stopnieje o 39 mln. O tym, że „jest bardzo duża presja wśród posłów Zjednoczonej Prawicy”, by poprzeć poprawkę, mówił we wtorek w TVP Info minister edukacji Przemysław Czarnek. Zauważył, że Niemcy nie przekazują ani eurocenta na naukę języka polskiego dla mieszkających tam Polaków. – Jeśli nie wywiązują się z zobowiązań, to my musimy zadbać o Polaków w Niemczech i dlatego posłowie chcą, żeby część środków z tej puli została przekazana, czyli 39 mln, właśnie do Niemiec na organizacje polonijne, naukę języka – powiedział.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Cudzoziemka urodziła dziecko przy polsko-białoruskiej granicy. Trafiła do szpitala
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie boją się wojny
Społeczeństwo
Odeszła pozostając wierna sobie. Jaka naprawdę była prof. Jadwiga Staniszkis
Społeczeństwo
Zmarła Jadwiga Staniszkis
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Społeczeństwo
W gospodarstwie znaleziono kilkadziesiąt martwych zwierząt. Zatrzymano 48-latka