Wyjście Wielkiej Brytanii z UE miało odciąć Wyspy od migracyjnych problemów. Bez sukcesu – w tym roku już ponad 37 tysięcy osób złożyło wnioski o azyl. Chętnych jest więcej niż w latach 2014–2015, gdy Wielka Brytania była jeszcze częścią UE, pogrążonej wtedy w kryzysie uchodźczym. Migranci setkami płyną każdego dnia w prymitywnych łódkach wodowanych na francuskim wybrzeżu. Organizacje pozarządowe od dawna ostrzegały, że może dojść do tragedii.
Przepłynąć 34 kilometry do Anglii
W środę po południu rybacy dostrzegli ciała unoszące się na wodzie. Natychmiast powiadomili służby ratownicze, ale dla 27 osób było już za późno. Byle jaka dmuchana łódka przedziurawiła się w czasie przeprawy i większość przebywających w niej migrantów utonęła. Wcześniej dochodziło do pojedynczych śmiertelnych wypadków na tej trasie migracyjnej, ale tragedia tej skali wydarzyła się po raz pierwszy. Przed nią najtragiczniejszym wypadkiem było zatonięcie w październiku ub.r. pięcioosobowej rodziny. W tym roku na wodach La Manche utonęło 14 osób.
To jednak zbyt mało, żeby zniechęcić innych do przepraw. Okolice francuskiego portu Calais od wielu lat stanowią mekkę dla imigrantów chcących dostać się do Wielkiej Brytanii. „Zwolnij. Piesi i przedmioty na drodze" – ten zaskakujący komunikat na stałe już wyświetla się na tablicy informacyjnej umieszczonej nad autostradą prowadzącej wzdłuż francuskiego wybrzeża w regionie Pas-de-Calais. Stałe kontrole ciężarówek, zasieki wzdłuż linii kolejowej prowadzącej przez tunel pod La Manche, regularne akcje likwidacji nielegalnych obozowisk – to wszystko zahamowało popularne kilka lat temu próby przedarcia się do Anglii pod plandekami TIR-ów. Teraz wszyscy próbują przeprawy morskiej. Niebezpiecznej, bo bardzo zatłoczonej i charakteryzującej się zmiennymi prądami, a także niską, szczególnie o tej porze roku, temperaturą. Ale kuszącej, bo w najwęższym punkcie mierzącej tylko 34 km między francuskim a brytyjskim wybrzeżem.
Dlaczego ryzykują?
Z roku na rok zwiększa się liczba osób korzystających z tego szlaku. W niektóre dni, przy bardziej sprzyjającej pogodzie, jest to nawet kilkaset osób. Brytyjczycy szacują, że do tej pory w tym roku na południowe wybrzeże ich kraju dostało się już 27 tysięcy osób, przynajmniej o 50 proc. więcej niż w całym 2020 roku. Imigrantów do Wielkiej Brytanii przyciąga angielski, obecność wielu imigrantów z różnych krajów i duża łatwość znalezienia tam nielegalnej pracy.