„Nie mają gdzie mieszkać” – napisał niemiecki „Der Spiegel” o Kurcie Westergaardzie i jego żonie. Od listopada 2007, kiedy duński wywiad wykrył przygotowania do zamachu na jego życie, rysownik znajdował się pod ochroną policji i duńskiego wywiadu. Wraz z żoną zamieszkał w hotelu. Jednak kilka dni temu dyrekcja uznała, że Westergaard stanowi zbyt duże zagrożenie, i poprosiła go, żeby się wyprowadził.
Co więcej, autor rysunków Mahometa znów niechcący wywołał oburzenie w świecie muzułmańskim z powodu planowanego zamachu na jego życie. Po wielomiesięcznym śledztwie 12 lutego policja aresztowała pięć osób przygotowujących atak, między innymi Duńczyka pochodzenia marokańskiego oraz dwóch Tunezyjczyków. Oburzone duńskie gazety natychmiast – tak jak w 2006 roku – opublikowały słynne karykatury. Zrobiło to co najmniej 17 duńskich dzienników oraz tygodników.Od tygodnia w krajach muzułmańskich znowu wrze, a rysownika ogarnia wściekłość. Jak twierdzi „Der Spiegel”, Westergaard nie boi się już o własne życie. Strach zamienił w złość na całą tę sytuację.– Mam nadzieję, że ich proces będzie sprawiedliwy – powiedział jednak w środę o aresztowanych zamachowcach.
Wczoraj muzułmanie protestowali przed duńską ambasadą w Dżakarcie.– Wolność słowa nigdy nie powinna być wykorzystywana jako pretekst do obrażania kogoś, kogo czci 1,4 miliarda ludzi na całym świecie – grzmiał rzecznik międzynarodowego, radykalnego ugrupowania islamskiego Hizbut Tahrir. I groził: – Jeśli zachodnie rządy nic z tym nie zrobią, nasi muzułmańscy bracia wezmą sprawy w swoje ręce.W proteście przeciwko karykaturom w Egipcie zakazano dystrybucji zagranicznych gazet, które opublikowały rysunki Mahometa. Na indeksie znalazły się niemieckie „Die Welt” oraz „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, a także brytyjski „The Observer” i amerykański „Wall Street Journal”. Na ulicach protestowały tysiące studentów.
W Pakistanie na dywanik do Ministerstwa Spraw Zagranicznych został wezwany zastępca ambasadora Danii. Usłyszał, że publikacja rysunków jest obraźliwa dla muzułmanów i że czują się nią oni bardzo urażeni. Finn Theilgaard na próżno tłumaczył, że duński rząd nie miał z tym nic wspólnego.W ubiegłym tygodniu grupa duńskich parlamentarzystów musiała odwołać wizytę w Iranie, gdyż Teheran zażądał przeprosin za opublikowanie karykatur. Słów krytyki nasłuchała się duńska minister ds. współpracy na rzecz rozwoju Ulla Tornaes, która akurat udała się z wizytą do Jordanii.