O dramacie Janusza uwięzionego w pokoju na ósmym piętrze bloku w Jastrzębiu-Zdroju cała Polska usłyszała ponad rok temu. Walczył w sądzie o zgodę na eutanazję. Nie chciał żyć.
15 lat temu, jadąc motocyklem, uderzył w tył naczepy tira. Przez siedem lat leżał w szpitalach, dziewięć następnych spędził w łóżku w maleńkim pokoju. Jest całkowicie sparaliżowany, całą dobę opiekują się nim rodzice. Oknem na świat był dla niego Internet, który obsługiwał, trzymając w ustach ołówek.
Tragedią Janusza zainteresowała się Anna Dymna z Fundacji „Mimo wszystko”. Dała mu pracę. Janusz jest internetowym analitykiem rynku osób niepełnosprawnych, pracuje na pół etatu. Rozmawia z niepełnosprawnymi zamkniętymi w domach, zbiera informacje na temat ich leczenia, sytuacji finansowej i rodzinnej. Co miesiąc tworzy z nich raport.
– Moja praca koncentruje się na rozmowach i kontaktach z ludźmi takimi jak ja – mówi Świtaj. – Z perspektywy własnych doświadczeń stwierdzam, że los pozbawił mnie wielu rzeczy, ale została mi umiejętność porozumiewania się z ludźmi.
Ale to nie wszystko. Janusz dzięki sponsorom ma już urządzenie do zdalnego obsługiwania klawiatury komputera. Znów się uczy. Marzy o maturze i studiach. W połowie stycznia miał zaliczonych pięć przedmiotów. Subkonto Janusza jest cały czas otwarte. Potrzebuje pieniędzy na rehabilitację i leki. Wózek kosztował 180 tys. zł.