Sjesta, czyli stan umysłu

Beata Pawlikowska, podróżniczka, pisarka, dziennikarka

Publikacja: 13.07.2010 01:49

Sjesta, czyli stan umysłu

Foto: Fotorzepa

[b]Rz: Naczelny lekarz Rosji, którą nawiedziła fala upałów, radzi pracodawcom, żeby wprowadzili sjestę. Czy w takim kraju jak Rosja albo Polska zwyczaj sjesty mógłby się przyjąć, choćby w lecie?[/b]

Beata Pawlikowska: Słowo „sjesta” pochodzi z języka hiszpańskiego i jest tradycją przede wszystkim krajów latynoamerykańskich. Wprowadzenie jej do Rosji to fajny pomysł, ale sjesta to coś więcej niż odgórne zarządzenie. To stan umysłu. To znaczy, że w Ameryce Południowej człowiek potrafi wyłączyć się na kilka godzin, położyć w hamaku i słodko zdrzemnąć. Mam wrażenie, że gdyby w Rosji albo w Polsce wprowadzić zwyczaj sjesty, ludzie i tak nie byliby w stanie przestać myśleć o pracy, stresie i zegarze odliczającym minuty.

[b]A jak się to udaje Latynosom?[/b]

Sjesta to dwie godziny dla siebie, najczęściej między 13 a 15. Ludzie przychodzą do domu, jedzą lekki posiłek, a potem leżą sobie w hamaku i odpoczywają. Wracają do pracy, kiedy upał jest już mniejszy albo kiedy uznają, że sjesta się dla nich skończyła. Podczas sjesty najważniejsze jest to, żeby nie martwić się tym, co będzie, kiedy się ona skończy.

[b]Czyli na dwie godziny w środku dnia miasto pustoszeje?[/b]

Jeżeli ktoś chce zamknąć sklep albo restaurację, po prostu to robi i nikt się temu nie dziwi. W wielu krajach w Ameryce Południowej, takich jak Wenezuela, Kolumbia, czasami trudno między 13 a 15 znaleźć miejsce, w którym można coś zjeść, bo właściciel odpoczywa. Wiele osób wychodzi z założenia, że lepiej zrobić wieczorem coś, co wtedy zajmie pół godziny, niż męczyć się przez godzinę w największy upał.

[b]I naprawdę nie martwią się, że leniuchują, gdy tyle zostało do zrobienia? [/b]

Tak, bo to jest kwestia sposobu myślenia. My, w Europie, jesteśmy dostosowani do zegarków, kalendarzy, budzików. Wszystko dzieje się w pośpiechu i „na wczoraj”. Dlatego kiedy Europejczycy wyjeżdżają na wakacje do Ameryki Południowej czy Afryki, strasznie się denerwują, kiedy widzą, że tam nikomu się nie spieszy.

[b]Rz: Naczelny lekarz Rosji, którą nawiedziła fala upałów, radzi pracodawcom, żeby wprowadzili sjestę. Czy w takim kraju jak Rosja albo Polska zwyczaj sjesty mógłby się przyjąć, choćby w lecie?[/b]

Beata Pawlikowska: Słowo „sjesta” pochodzi z języka hiszpańskiego i jest tradycją przede wszystkim krajów latynoamerykańskich. Wprowadzenie jej do Rosji to fajny pomysł, ale sjesta to coś więcej niż odgórne zarządzenie. To stan umysłu. To znaczy, że w Ameryce Południowej człowiek potrafi wyłączyć się na kilka godzin, położyć w hamaku i słodko zdrzemnąć. Mam wrażenie, że gdyby w Rosji albo w Polsce wprowadzić zwyczaj sjesty, ludzie i tak nie byliby w stanie przestać myśleć o pracy, stresie i zegarze odliczającym minuty.

Społeczeństwo
Moskwa: płatności tylko gotówką, bo Kreml chroni swą paradę
Społeczeństwo
„Większość ofiar to kobiety i dzieci”. Nowe doniesienia o ekshumacjach Polaków w Puźnikach na Ukrainie
Społeczeństwo
Wojna przebudziła Ukraińców. Żegnają się z językiem rosyjskim
Społeczeństwo
Nie żyje najstarsza osoba na świecie. Inah Canabarro Lucas miała 116 lat
Społeczeństwo
Sondaż: Amerykanie niezadowoleni z polityki gospodarczej Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku