Duńskie ambasady w krajach islamskich były wczoraj w stanie podwyższonego pogotowia. Szefowa duńskiego MSZ Lene Espersen przyznała, że jest „wiele znaków” wskazujących na możliwość wybuchu protestów w piątą rocznicę publikacji karykatur proroka Mahometa, która przypadła wczoraj. Pretekstem mogła być też czwartkowa premiera książki Flemminga Rose’a „Tyrania milczenia”, w której znalazły się przedruki wszystkich rysunków. Aby zapobiec protestom, minister spotkała się dzień wcześniej z 17 ambasadorami krajów muzułmańskich.
– Nie spodziewam się nowych protestów w tej sprawie – uspokajał „Rz” prof. Jorgen S. Nielsen z Uniwersytetu w Kopenhadze. – To się ciągnie już pięć lat i od tamtej pory nikt niczego nowego nie powiedział.
Jedyną różnicą jest pojawienie się w duńskich gazetach wywiadów z muzułmańskimi liderami i napisanych przez nich artykułów. Pięć lat temu nie dostaliby miejsca w gazecie – dodaje.
Duńskie władze mają jednak powody do obaw, bo schwytany w Norwegii podejrzany o terroryzm iracki Kurd przyznał się do przygotowywania zamachu na redakcję gazety „Jyllands-Posten”, która opublikowała karykatury Mahometa. W świecie islamu przedstawianie jego postaci jest zakazane. Dlatego rysunki proroka wywołały wściekłość muzułmanów i protesty. Duńskie władze tłumaczyły, że nie mogą tego zakazać, bo byłoby to naruszeniem wolności słowa. Autor książki bronił wczoraj decyzji o przedruku, zapewniając, że nie chodziło mu o obrażanie niczyich uczuć, tylko o opisanie historii.