Korespondencja z Berlina
Ile wydaje Polska na szkolnictwo mniejszości niemieckiej i jakie koszty ponoszą Niemcy na naukę języka polskiego w ich kraju? Te sprawy znajdują się obecnie w centrum uwagi negocjatorów polsko-niemieckiego okrągłego stołu. – Polska przeznacza rocznie na nauczanie języka niemieckiego jako ojczystego dziesięciokrotnie więcej niż Niemcy na nauczanie polskiego – twierdzi Piotr Małoszewski, szef Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech. Przedstawiciele mniejszości niemieckiej twierdzą, że nie ma tu żadnej asymetrii. – Sprawa ta blokuje przyjęcie deklaracji końcowej okrągłego stołu – twierdzi nasz informator w Berlinie.
Z informacji MEN wynika, że polski rząd wyasygnował w minionym roku ponad 91 mln zł subwencji oświatowej z tytułu organizowania w szkołach nauki języka niemieckiego dla uczniów mniejszości. W Niemczech nie ma takich statystyk, bo sprawy oświaty znajdują się w gestii landów. Z informacji „Rz" wynika, że wysokość wsparcia finansowego waha się od zera w Kraju Saary do ponad 1 mln euro w Nadrenii Północnej-Westfalii. Według niektórych szacunków średnia dla wszystkich landów wynosić może około 200 tys. euro rocznie. Oznaczałoby to, że Niemcy wydają na naukę języka polskiego ok. 3 mln euro. W porównaniu z 91 mln zł (ok. 23 mln euro) jest to suma nieproporcjonalnie mała. Tym bardziej jeżeli przypomnimy, że mniejszość niemiecka liczy około 170 tys. członków, podczas gdy polska grupa narodowościowa w Niemczech jest kilkakrotnie większa.
Zobowiązania Niemiec dotyczące nauki polskiego regulowane są jednak przez polsko-niemiecki traktat z 1991 roku. – W traktacie jest mowa o tym, że Polonia musi mieć prawo do pielęgnowania języka i kultury. To się dotychczas nie udało tak, jak powinno – powiedziała niedawno „Rz" Cornelia Pieper, wiceszefowa niemieckiego MSZ i koordynatorka rządu ds. kontaktów z Polską.
Przedstawiciele mniejszości niemieckiej traktują sprawę inaczej. – Subwencje oświatowe trafiają do gmin, które przeznaczają mniej niż połowę tych pieniędzy na efektywną naukę języka niemieckiego – twierdzi Bernard Gaida, szef Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce. Podkreśla, że z subwencji oświatowych powstają chodniki prowadzące do szkół i remontowane są budynki. Jego zdaniem nie można wykluczyć, że Niemcy wydają na wsparcie języka polskiego więcej niż Polska na niemiecki, bo niemieckie dane obejmują wyłącznie faktycznie poniesione wydatki dydaktyczne. – Dla mniejszości nie ma jednak klasy ani szkoły z językiem wykładowym niemieckim – mówi Bernard Gaida.