Rozejdźmy się czyli nie dramatyzujmy rozstań

Rzecznik prasowa premiera Szwecji poinformowała, że Fredrik Reinfeldt rozstaje ze swoją żoną Filippą po dwudziestu latach małżeństwa. "Co za odwaga, Reinfeldt!" - przyklasnęły decyzji feministki. "Może ten rozwód zachęci innych, by odważyli się podjąć podobny krok" - orzekły.

Publikacja: 17.03.2012 00:01

Rozejdźmy się czyli nie dramatyzujmy rozstań

Foto: ROL

Kilka lat temu kraj obiegły zdjęcia premiera Fredrika Rainfeldta siedzącego z żoną w samolocie w drodze do Włoch. Premier głaszcze nogi swojej pięknej Filippy. Obraz idylli rodzinnej nie mógł być pełniejszy. Teraz para ogłasza separację (każdy musi mieć pół roku do namysłu kiedy w grę wchodzą dzieci poniżej 16 roku życia), co wielu osobom wydaje się szokujące. Małżeństwo, w którym żona realizuje swoją polityczną karierę, a mąż premier lubi odkurzać i prać, wydaje się spełnieniem równościowych archetypów.

Szwecja jednak to kraj, który znajduje się na światowym topie jeżeli chodzi o rozwody. Rozwodem kończy się więcej niż co drugie małżeństwo i statystyki ostatnich lat wskazują, że ich liczba wciąż rośnie.  "Czy świadczy to o równouprawnieniu i racjonalnym podejściu do życia czy też raczej o fakcie, że decyzje o rozstaniu podejmuje się zbyt pochopnie i za szybko?" – pytają się media.

- Obawiam się, że jesteśmy narkomanami pożądania - tłumaczy ekspert od relacji, Eva Rusz. - Musi ono nam zawsze towarzyszyć. Jeżeli w końcu nie odczuwamy euforii, to zaczynamy myśleć w czarno-białych kolorach i stwierdzamy: nie, ten związek wcale mnie nie zadowala - ocenia.

Jej zdaniem, Szwedzi są ekspertami na społecznościowych forach, na Facebooku i na Twitterze, ale nie potrafią dawać sobie rady w normalnych relacjach. - Ciągłe separacje i przerywanie więzi zostawia trwałe ślady w psychice i powoduje - w krótszej i dalszej perpektywie - złe samopoczucie. Dlatego zyskaliby na tym wiele, gdyby zdobyli wiedzę, jak żyć w związku, jak być wytrzymałym i cierpliwym - wyjaśnia Rusz.

Rozwód - powód do radości

Wciąż panuje jednak powszechne przekonanie, że rozwód to nieszczęście i dowód na to, że nam się w życiu nie ułożyło. Tymczasem ostatnio dziesięć autorek antologii: “Happy, happy” stwierdziło, że decyzja o podążaniu różnymi drogami, nie jest bynajmniej powodem do lamentowania i depresji.

Publicystki głoszą, że rozwód stanowi znakomity dowód na feministyczny postęp i warunek zapanowania równości między płciami. Daje bowiem możliwość zostawienia wszystkiego za sobą dokładnie w tym momencie, kiedy człowiek sobie tego życzy.

Według nich, małżeństwo to dziwny wytwór; żywy anachronizm tego samego wymiaru, co monarchia. Instytucja choć na wskroś nienowoczesna, jest gloryfikowana „jak gdyby była niezbędnym elementem życia”. - Mimo, że większość Szwedów to ateiści, wielu z nich - nie bez zażenowania - robi wyjątek zgadzając się na rytuał ślubny w kościele - piszą Maria Sveland i Katarina Wennstam we wstępie do antologii. Do tego „składamy obietnicę wiecznej wierności, nie myśląc o tym, że ludzie przysięgając to samo 100 lat temu, żyli przeciętnie po 50, 60 lat”. Złowróżebne przyrzeczenie: „aż nas śmierć rozłączy”, nabiera innej treści, kiedy się weźmie pod uwagę, że żyjemy teraz 80 czy 90 lat - konkludują.

Maria Sveland, pisarka i dziennikarka, chce publikacją „wzmocnić wszystkich, którzy się rozwiedli” i spowodować, by „wszyscy ci, którzy się jeszcze nie rozwiedli, nabrali na to chęci”.

- Przesłaniem antologii jest zniuansowanie wizerunku rozwodu, który do tej pory był jedynie katastroficzny, obłożony wstydem i ciężarem winy - mówi „Rz” Maria Sveland. - Chcemy zdjąć z rozwodu brzemię wstydu i zdystansować się od podziału panującego w naszym społeczeństwie. Według osądów społecznych, małżeństwo oznacza szczęście, natomiast rozwód klęskę. Chcemy wyeksponować radość i synergie, które mogą być efektem rozwodu - zaznacza.

Mężczyźni wolą stabilizację?

Publicystka podkreśla, że do tej pory mówiło się o tym bardzo niewiele, a temat stanowił tabu. Jednocześnie z badań wynika, że kobiety zamężne czują się dużo gorzej psychicznie, niż niezamężne. "U mężczyzn jest zupełnie odwrotnie" - tłumaczy Sveland.

Wydaje się więc, że mężczyźni w związkach małżeńskich czują się lepiej, niż nieżonaci. Małżeństwo sprzyja zatem mężczyznom, ale nie kobietom. Przy rozwodzie proporcje są odwrotne. Rozwód wydaje się dobrze działać na kobiety, ale nie sprzyja mężczyznom. - Byłe żony zwykły mówić, że czują się po separacji dużo lepiej i mają więcej czasu dla siebie. Kwitną fizycznie i psychicznie - podkreśla.

Kiedyś panowało wyobrażenie, że rodzice po separacji leżą na skórzanej sofie i płaczą. Traktują rozwód jak fiasko życiowe. Dzisiaj okazuje się, że tak już nie jest. - Cała propaganda zastraszania jest ciekawa - przyznaje Maria Sveland. - Decyzja o rozwodzie świadczy przecież  o tym, że się myśli o dzieciach. To lepsze, niż by miały mieszkać z mamą i tatą, którzy się nie lubią - przekonuje.

Są pieniądze, jest rozstanie

Sveland rozwiodła się w ubiegłym roku. Co drugi tydzień (co stanowi częste rozwiązanie dzielenia się władzą rodzicielską) obaj synowie mieszkają u niej.

W Szwecji w 2010 roku węzłami małżeńskimi  połączyło się 50 730 par. O rozwód  wystąpiła niemalże połowa z nich - 23 593. Trzeba jednak podkreślić że w kraju, jak w całej Skandynawii, równie powszechną formę pożycia jak małżeństwo stanowią związki nieformalne.

Szwedzkie władze prowadzą statystykę rozwodów od 1832 r. Wówczas to o rozwód wystąpiło 95 par. Na początku 1900 stulecia stanowiły one jeszcze marginalny fenomen. Od 1917 częstotliwość formalnych rozstań zaczęła szybko rosnąć. Kiedy w 1974 r. zlikwidowano obowiązkowy "czas do namysłu" dla bezdzietnych par, liczba wniosków o rozwód wzrosła lawinowo.

Badacz relacji w szwedzkich domach, Per Simonsson z Uniwersytetu w Sztokholmie uważa, że ludzie się rozstają, „ponieważ ich na to stać”. Rozwody dochodzą do skutku w dużo mniejszym stopniu, kiedy partnerzy nie są pewni, czy dadzą sobie radę finansowo w życiu na własną rękę. Ta sytuacja obowiązuje do dzisiaj. Przez ostatnie dziesięciolecia trudniej jest jednak na ten temat prowadzić badania. Nie trzeba bowiem już podawać powodu formalnego rozstania.

Statystyka rozwodów nie pokazuje jednak, jak długo pary wahają się z decyzją o rozstaniu - zwraca uwagę Maria Sveland. - Ze statystyki wynika jedynie, jak wiele osób finalnie je wybiera - podkreśla.

Rodzinni terapeuci z którymi rozmawiała, potwierdzają również, że wiele osób procesuje się niezwykle długo zanim w końcu odważy się na ostateczny krok. - Kiedyś pewna osoba  mi powiedziała, że dobrze jej się żyło w związku przez cztery lata. Potem jednak proces "porzucania partnera" trwał kolejne cztery lata. To dlatego, że nadal w społeczeństwie pokutują anachroniczne wyobrażenia o „rodzinie jądrowej” (przyp. autora: złożonej z mamy, taty, dziecka). Rozwód cały czas uważa się za społeczne fiasko – wyjaśnia Sveland.

Gratulacje dla rozwódki

Zdaniem pisarki, współczesne pary bynajmniej nie traktują rozwodu beztrosko. Wręcz przeciwnie. Wydaje się więc, że ludzie pobierają się czy decydują na zamieszkanie razem zbyt szybko i impulsywnie. Może to tłumaczy częściowo tak dużą liczbę osób decydujących się na separację i rozwód.

"Obarczone poczuciem winy i traumą słowo rozwód, powinno być postrzegane jako postęp szczególnie w czasach, gdy polityczny fundamentalizm... chce pozbawić kobiety praw człowieka i postawić patriarchalne normy na piedestale" ?- pisze w ”Happy Happy” była liderka partii Lewicy i założycielka partii Feministyczna Inicjatywa, Gudrun Schyman.

Schyman prywatnie żyje teraz w czwartym, jak sama definiuje, podobnym do małżeńskiego związku. Kobieta zastanawia się, dlaczego kiedy ktoś ujawnia decyzję o rozwodzie, nie traktuje się tego jako zapowiedzi obiecujących zmian w życiu tego człowieka. Nie zasypuje się go serdecznymi życzeniami?

- Zamiast gratulacji słyszymy wyrazy współczucia, ubolewania albo żal wyrażany z myślą o dzieciach - pisze Schyman. - Tymczasem dzieci nie powinny być obarczane piętnem niepowodzenia, gdy rodzice deklarują wolę rozstania.

- Rozwód nie oznacza wcale końca rodzicielstwa i szczęścia dzieci - deklaruje. Dzieci, które mieszkają na przemian, po dwa tygodnie, raz u mamy i raz u taty, mogą być mimo wszystko harmonijne i spokojne. Krążące mity, że dzieci nie czują się dobrze, rozerwane między dwoma osobno mieszkającymi i realizującymi swoje ambicje po rozwodzie rodzicami. To puste gadanie - przekonuje.

Według jej opinii, rodzice powinni się wystrzegać utrzymywania przy życiu źle funkcjonującego małżeństwa, gdzie kobieta stanowi dopełnienie mężczyzny. - Pociechy bowiem wyczuwają i rozumieją wszystko, więcej niż przypuszczamy - podkreśla. - Trzeba się zachować w sytuacji, gdy się decyzję o rozwodzie podjęło, jak dorosły człowiek. Należy opowiedzieć dzieciom, to co już i tak wiedzą, że związek rodziców nie funkcjonuje – mówiła w programie telewizyjnym „Debatten”.

- Trzeba im tylko wytłumaczyć bez narzucania scenariusza katastrofy, że można być tak samo dobrym rodzicem i zostać dobrym przyjacielem, gdy się rozstanie z tatą czy mamą dziecka. Wiele osób spostrzega w końcu, że wiąże się z człowiekiem, którego jedynie zasłania projekcja naszych oczekiwań. Na szczęście reforma o rozwodach umożliwiła to, że nie potrzebujemy tkwić w małżeństwie z ekonomicznych względów - ocenia Schyman. - Błędem jest tylko przedstawianie wizerunku małżeństwa jako relacji na całe życie, skoro to nieprawda.

W rodzinie byłych żon

Schyman zaznacza, że istnieje nieskończenie wiele konstelacji, które mają prawo nazywania siebie rodzinami. - Czas "rodziny jądrowej" jest już passé . Na scenę bowiem wkracza „rodzina gwiaździsta”. W takiej wielkiej rodzinie, byłe i nowe żony (partnerki), byli i nowi mężowie (partnerzy) i ich dzieci żyją w szczęśliwej symbiozie – opowiada  Maria-Pia Boëthius, pisarka i aktywistka feministyczna.

- Pamiętamy kiedy ktoś ma urodziny, wiemy, kiedy ktoś zachoruje, kiedy czyjś wujek umiera, widujemy się, spędzamy razem Swięta Bożego Narodzenia, lubimy się nawzajem - wspomina swoją wielką rodzinę Boëthius.

Gospodyni domowa Asa Westerlund, bohaterka dokumentalnego serialu „Szwedzkie żony z Holywood”, uważa z kolei, że obecne czasy nie pozwalają małżeństwom na to, by kobiety były prawdziwymi kobietami, a mężczyźni zachowywali się jak prawdziwi mężczyźni. To katastrofa w społeczeństwie - orzekła Westerlund.

Dlatego małżeństwa przestają się przejmować wyglądem, siedzą na sofie, zażerają pralinki, tyją i przestają spać ze sobą. W końcu występują o separację. Dopiero po rozwodzie zaczynają trenować w klubach fitness, by stracić zbędne kilogramy. – Uważam, że ludzie za łatwo się poddają w swoich relacjach - ocenia Westerlund.

Za zgodą społeczeństwa?

Obecnie rozwody są zupełnie socjalnie akceptowane - tłumaczy w telewizyjnej debacie radna gminy Uppsala do spraw osób starszych i demokracji, była wiceliderka młodzieżówki chadecji, 24-letnia Ebba Busch. - Tej samej aprobaty i zrozumienia, nie spotyka się jednak w społeczeństwie, kiedy ktoś opowiada, że szuka porady i wspracia u terapeuty rodzinnego, by małżeństwo ratować - podkreśla. Ona sama wychowywała się u rodziców, którzy się rozwiedli.

- Wychwalanie rozwodów i niedostrzeganie negatywnych konsekwencji, jakie niosą dla dzieci to arogancja – mówi „Rz” Ebba Busch.

Dyskusję na ten temat wywołała grupa radykalnych feministek. W gruncie rzeczy, występują one  przeciwko rodzinie jako zjawisku społecznemu. Kiedy odwrócimy perspektywę, to uświadomimy sobie, że ludzie generalnie dobrze się czują kiedy uda im się ułożyć stabilne życie ze swoim partnerem. Rodzina mająca poczucie bezpieczeństwa stwarza  najlepsze przesłanki do wychowywania dzieci.

Wśród osób urodzonych w 80. i 90. latach, czyli generacji dzieci rodziców rozwodników, Busch dostrzega silną tendencję do dążenia do założenia rodziny, stworzenia poczucia wspólnoty i własnego domu. - U osób tego pokolenia „jest trendy” inwestowanie w dobre i długotrwałe relacje - zaznacza. - Te osoby bowiem były świadkami tego, jaki efekt dla rodziny ma rozwód. Dlatego wydają się nie chcieć przechodzić same przez ten bolesny proces w przyszłości. To starsza generacja gloryfikuje rozwody, a nie młodsza.

Nie mniej jednak pójście osobnymi drogami bywa słuszną decyzją, gdy np. w relacji pojawiła się psychiczna czy fizyczna przemoc.

W dyskusji o rozwodach wziął udział także były minister gmin i rynków finansowych oraz były szef grupy parlamentarnej Chrześcjańskich Demokratów Mats Odell. Jego zdaniem w gloryfikowaniu niepowodzenia - jakie stanowi rozejście się dwóch osób - i namawianie do jak najszybszego przeprowadzenia całego procesu rozłąki, zapomniano o perpektywie dziecka.

- Sądzenie bowiem, że rozwód jest szczęściem dla dzieci to - poza rzadkimi przypadkami - chowanie głowy w piasek - zawyrokował Odell. - Dla dzieci oznacza to bowiem stałe przeprowadzanie się między dwoma domami, do nowych dorosłych osób, z którymi muszą dzielić mieszkanie i do nowego rodzeństwa. Taki rodzaj egzystencji może być problematyczny.

Czy warto zatem hołdować nadal małżeństwom, gdy statystyka rozwodów jest tak wysoka? W prekursorskiej pod wieloma względami Szwecji i na to znalazło się remedium.

Ślub z samym sobą

Popularna aktorka Regina Lund przysięgła sobie samej wierność w 1995 roku w symbolicznym akcie ślubnym, nakładając sobie na palec obrączkę. - Pierwsze małżeństwo z samą sobą, to pierwszy mój prawdziwy związek - stwierdza. Dopiero po rytuale aktorka według własnego scenariusza, wzięła ślub z mężczyzną.

W opinii aktorki, pokój na ziemi i rozwiązanie konfliktów zaczyna się w nas samych. - Wszyscy musimy obdarzać szacunkiem siebie samych - tłumaczy Lund. - Jeżeli będziemy kochali siebie, to będziemy zdolni kochać swojego bliźniego.

Poza tym małżeństwo z sobą samą jest długotrwałe, choć jest trudne. Regina Lund wyznaje, że niejednokrotnie wyrzucała siebie za dzwi. - W przyszłości nasze dzieci będą się odnosiły do małżeństwa w zupełnie inny sposób - ocenia.

Kilka lat temu kraj obiegły zdjęcia premiera Fredrika Rainfeldta siedzącego z żoną w samolocie w drodze do Włoch. Premier głaszcze nogi swojej pięknej Filippy. Obraz idylli rodzinnej nie mógł być pełniejszy. Teraz para ogłasza separację (każdy musi mieć pół roku do namysłu kiedy w grę wchodzą dzieci poniżej 16 roku życia), co wielu osobom wydaje się szokujące. Małżeństwo, w którym żona realizuje swoją polityczną karierę, a mąż premier lubi odkurzać i prać, wydaje się spełnieniem równościowych archetypów.

Pozostało 96% artykułu
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Alarmujące dane o długości życia w USA. Amerykanie będą żyć dłużej, ale nie bardzo