Przed wyborami parlamentarnymi w październiku ukraińscy politycy wracają do tradycji wręczania wyborcom prezentów. Pomysły są różne, ale dobór adresatów jest zazwyczaj podobny: emeryci, bezrobotni, rodziny wielodzietne, matki wychowujące samotnie dzieci.
W obwodzie tarnopolskim na zachodzie kraju Wasyl Czubak z Partii Przemysłowców i Przedsiębiorców rozdawał rodakom... ciepłe skarpety. Jak donosił portal Censor.net, „przeciwnicy polityka i producenta tego towaru twierdzili, że strzelił sobie w stopę, gdyż zimowych skarpetek w lecie nikt nie nosi".
W Charkowie z kolei politycy rządzącej Partii Regionów zabiegają o względy weteranów drugiej wojny światowej za pomocą kaszy gryczanej, oleju i cukru. Kombatanci otrzymali zestawy żywnościowe od posłów ugrupowania prezydenta Wiktora Janukowycza 9 maja, w Dniu Zwycięstwa ZSRR nad III Rzeszą.
W Kijowie polityk tej partii Maksym Łucki wręczał potencjalnym wyborcom produkty z nieco wyższej półki: szampan, jogurty i keksy.
Bardziej hojny okazał się jednak krewny ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Wiktora Bałohy: absolwentom szkół na ojczystym Zakarpaciu rozdawał po 100 hrywien (ok. 30 złotych). Natomiast nauczyciele otrzymali od niego plazmowe telewizory. Oczywiście nie mogli ich zabrać do domów: dar był przeznaczony dla szkół.