Teraz mieszkańcy okolicznych wiosek są sparaliżowani strachem.
Właścicielka pytona-uciekiniera zapewnia, że nic złego stać się nie może, bo wąż był "dobrze wychowany". Swoją siłę demonstrował tylko w pokojowych celach, na ludzi się nie rzucał, chociaż fizycznie może udusić człowieka. - Ale on jest normalny - wyjaśnia rozbrajająco.
W dobre wychowanie głodnego gada nie wierzą jednak okoliczni mieszkańcy. - Nawet głowy z domu nie wysuwam, jest niebezpiecznie, dzieci z domu nie wypuszczamy, przecież on może napaść na małe dziecko, udusić i połknąć - mówią.
Wątpliwości co do pokojowych zamiarów pytona mają także policja i służby ratownicze. Od kilku dni, na razie bezskutecznie, przeszukują brzeg jeziora.