73,7 mln zł – taką kwotę zgromadził już na swoich kontach Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Powstał w 2009 r. i od tamtego czasu regularnie więcej środków pozyskuje, niż wydaje.
„Wysokość środków funduszu znacznie przekracza zgłoszone potrzeby" – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w najnowszej analizie wykonania budżetu Ministerstwa Zdrowia, w której badała też wykorzystanie środków na leczenie hazardzistów.
Propozycje ograniczenia wpływów do niewydolnego funduszu zgłasza opozycja, a nawet posłowie PO. Jednak choć rząd chętnie szuka oszczędności w innych dziedzinach, likwidacji tej instytucji nie popiera.
Start po aferze
Fundusz powstał w wyniku afery hazardowej. Wybuchła, gdy w „Rz" ujawniliśmy stenogramy rozmów czołowych polityków PO z biznesmenami branży hazardowej na temat korzystnych dla tych drugich zmian w prawie. W reakcji rząd w szybkim tempie przeforsował w Sejmie ustawę znacznie ograniczającą hazard w Polsce, a także powołującą Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych.
Na jego konta zaczęło trafiać rocznie ok. 20 mln zł z gier objętych monopolem państwa, m.in. z Lotto. Jednak z wykonaniem budżetu od początku były problemy, co wykazały kontrole NIK. Przykładowo w 2010 r. nie wydano z kont funduszu ani złotówki, co rząd tłumaczył spóźnieniem w wydaniu przepisów regulujących jego działanie. Jednak ich wejście w życie sytuację poprawiło w niewielkim stopniu.